Z Niemiec brytyjski bankier miał polecieć na lotnisko Londyn Stansted. Przespał początkową część lotu, ale podróż i tak wydawała się zbyt długa. By po cichu wyjaśnić wątpliwości, Samuel wykupił dostęp do internetu na pokładzie linii Eurowings. W aplikacji śledzącej loty z całego świata zobaczył, że jest tysiące kilometrów od Londynu. Wtedy zapytał pasażera siedzącego obok o cel podróży - informuje "Metro".
Gdy dowiedziałem się, że lecimy do Vegas byłem w szoku. Najgorsze było to, że na lotnisku w Londynie czekała moja żona, która jest w 7. miesiącu ciąży. Na szczęście udało mi się z nią skontaktować i wyjaśnić, co się stało. Najdziwniejsze jest jednak to, że pozwolili mi wsiąść do złego samolotu, chociaż mój bilet sprawdzano na lotnisku w trzech różnych miejscach - skomentował pechowy pasażer.
Najgorsza niespodzianka czekała na bankiera z Wysp po wylądowaniu. Tam musiał spotkać się z amerykańskimi celnikami. Ci nie chcieli uwierzyć w jego historię i - jak twierdzi Brytyjczyk - zaczęli traktować go jak zwykłego przestępcę.
Nie chcieli pozwolić mi wyjść z lotniska do hotelu, ani nawet kupić powrotnego biletu. Grozili aresztowaniem i deportacją. W końcu, gdy moja żona porozumiała się z Eurowings, a ci zadzwonili na lotnisko, celnicy uwierzyli i pozwolili mi wrócić do domu. Jestem biedniejszy o prawie tysiąc euro, ale poza tym wszystko dobrze się skończyło - opowiada Samuel.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.