O trudnościach jakie na matkę z wózkiem czyhają podczas podróży pociągiem, napisała jedna z blogerek prowadząca w mediach społecznościowych profil o nazwie "Baba od polskiego".
Kobieta opisała szereg napotkanych przez siebie trudności podczas podróży z Gdańska do Warszawy oraz kuriozalne rady i reakcje na jej sytuację ze strony pracowników pociągu. Po wszystkim zdecydowała się oznaczyć w swoim poście PKP, a jej wpis internauci udostępnili blisko czterysta razy.
Dworzec w Gdańsku Głównym jest niedostępny dla ludzi z wózkami i na wózkach — ani jedna winda nie działa, nawet po zniesieniu oddzielnie niemowlaka na rękach i wózka w rękach (przez panów, którzy byli mocno poimprezowi, ale tylko oni zareagowali i zgodzili się pomóc) okazało się, że na peron już nie wjadę, bo tam też winda jest wyłączona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części wpisu kobieta opisała, że na pomoc nie mogła liczyć także ze strony pracowników PKP:
Pociąg zablokowany wózkiem, ja mam córkę na rękach, wzywam kierownika, a ten każe mi rozłożyć wózek. Proszę go o pomoc, a on stwierdza, że nie jest od tego.
Blogerka zastanawia się jak w podobnych sytuacjach czują się osoby poruszające na wózkach inwalidzkich i dla przykładu przytacza historię swojej mieszkającej nad morzem koleżanki.
Z moją przyjaciółką, która jeździ na wózku, mogłam spotkać się tylko w Gdyni, bo ona już niestety dobrze wie, że Gdańsk nie jest przystosowany dla OzN - podsumowuje blogerka.
Czytaj także: Kuriozalna sytuacja w PKP. Pociąg odjechał z bagażami