Październikowe weekendy w Bieszczadach upłynęły pod znakiem słonecznej pogody, co przyciągnęło na górskie szlaki tysiące turystów. Bieszczady przeżywają prawdziwe oblężenie.
Góry są kolorowe, jest fantastyczna pogoda, można jeszcze czasami słyszeć żurawie nad przełęczami. Bieszczadzka jesień przyciąga i chyba trudno się dziwić. Nawet latem nie ma tyle turystów - podkreśla w rozmowie z o2.pl Edward Marszałek, rzecznik RDLP Krosno.
Tłumy turystów oznaczają też problemy związane z dostępem do gastronomii lub ze znalezieniem miejsc parkingowych. - W Bieszczadach jest nawał turystów wędrujących. Panuje wielki ścisk na parkingach, szczególnie w weekendy. Przykładowo w Mucznem w miniony weekend nie było gdzie zaparkować samochodu - mówi nam Edward Marszałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z powodu dużego zainteresowania bieszczadzkimi szlakami, z których można podziwiać malownicze widoki, część turystów traci cierpliwość i narzeka na tłumy. Leśnik podzielił się z nami wnioskami, do jakich doszedł po ostatniej górskiej wędrówce.
Leśnik mówi, jak zachowują się turyści na szlakach
My się cieszymy, że ludzie chcą chodzić po górach, natomiast bywają takie sytuacje, że turyści są oburzeni, że jest tak tłoczno. Dziwią się, że jest tutaj tyle ludzi. Zauważyłem też takie zachowania, że sami ludzie mają pretensje, że tutaj jest za dużo ludzi - podkreśla leśnik.
To pewnego rodzaju nowość, wszak wielu gości przybywa w Bieszczady, by od tłumów ludzi na szlakach uciec. I uniknąć sytuacji, która jest codziennością na przykład w Tatrach.
Tak zaobserwowałem w miniony weekend, bo chodziłem po górach, że turyści przestali się pozdrawiać na szlakach. To wygląda jak na ulicy, po prostu mijamy się nie zauważając bliźniego - podkreśla leśnik.
A wy byliście już w tym roku w Bieszczadach? Jakie macie obserwacje ze szlaków.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.