Zabytkowy dzwon na Kasprowym Wierchu stał nieprzerwanie od 1938 roku. W styczniu 2022 roku doszło do jego uszkodzenia przez stalową linę z ratraku. Dzwon został zdemontowany i zabrano go do naprawy. Przez półtora roku władze TPN nie wydawały żadnego komunikatu ws. uszkodzonego dzwona.
W końcu, już po nagłośnieniu sprawy w mediach, Tatrzański Park Narodowy wydał komunikat. Po długim czasie poinformowano, że decyzję w sprawie symbolu Kasprowego Wierchu podejmie rada naukowa Parku. Problem w tym, że nie była ona wtedy powołana i trzeba było czekać, aż ukonstytuuje się na nowo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj również: Znaleźli kryjówkę wroga. Rosja straciła miliony dolarów
Krzysztof Barniak z serwisu Tatromaniak.pl, który podjął inicjatywę o przywrócenie dzwonu na jego dawne miejsce, komentuje, że oświadczenie TPN z października było "grą na czas". Czy tak się faktycznie stało? Tak uważa wielu miłośników Tatr.
Jak dziś się okazało, nawet bez ukonstytuowanej rady naukowej parku, władze Tatrzańskiego Parku Narodowego podjęły decyzję o nieprzywróceniu dzwonu na Kasprowy Wierch. Dlaczego podjęto taką właśnie decyzję?
W rozmowie z radiem ESKA, przedstawicielka TPN Magdalena Zwijacz-Kozica potwierdziła, że dzwon nie wróci do swojej dawnej lokalizacji.
Ustaliliśmy, że dzwon nie wraca na Kasprowy Wierch. Znajdziemy dla niego inne miejsce w Parku. Być może w Kuźnicach lub przy centrum edukacji przyrodniczej, na razie docelowa lokalizacja jest omawiana. Nie mamy opinii rady TPN, ale czekamy na to, aby rada w nowym składzie została powołana przez ministra — mówiła Magdalena Zwijacz-Kozica
Decyzja TPN wywołała zdziwienie i oburzenie wśród miłośników Tatr.
Szkoda, bo nikomu tam nie przeszkadzał. Skoro stał tam tyle lat, powinien wrócić na swoje miejsce - komentuje internautka Kasia.
Komentujący twierdzą, że wpływ na decyzję władz TPN miała osoba trzecia - najprawdopodobniej właściciel dzwonu, bądź działki na której stał.
Skoro rady naukowej nie ma bo skończyła się kadencja, a nowa nie została wybrana, to po co TPN twierdził że to rada ma zdecydować? Jak widać decyzję podjął ktoś inny - oznajmił Paweł.
Żenujące jest to że TPN traktuje Tatry jako swoje. Żadnej argumentacji, dlaczego, co się nagle stało że dzwon przeszkadza itp. Boję się że TPN może pójść po bandzie i "wymyślić" sobie kolejne "coś'. Ktoś zapomina o służbie i własności narodu - grzmi z kolei pan Wojciech.
Czytaj także: Przesłuchali Rosjanina. Ukrainiec aż się złapał za głowę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.