Australia jest szóstym pod względem powierzchni państwem świata i jedynym krajem na Ziemi, obejmującym cały kontynent. Kangurów jest tam dwa, a nawet trzy razy więcej niż ludzi. Dla mieszkańców nie są niczym nadzwyczajnym. Ale okazuje się, że bywają problemem na drogach.
Zderzenia z kangurami
Jedną w najczęstszych kolizji drogowych w Australii są wypadki z kangurami. Proszę osoby wrażliwe o nieoglądanie tego filmiku, ponieważ za chwilę pokażę wam, jak to wygląda - mówi Polka, pokazując drogę, przy której leży potrącony kangur. Zdaniem kobiety, takie obrazki są codziennością w Australii. - Na nikim to już nie robi wrażenia - komentuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polka dodaje, że kolizje mają najczęściej miejsce o zmierzchu lub świcie. Podkreśla również, że zawsze kiedy ktoś widzi kangura potrąconego na ulicy bądź na poboczu powinien sprawdzić, czy zwierzę żyje, a także czy w jego torbie nie znajduje się maleństwo. Potrącenie dorosłego osobnika nie jest jednoznaczne ze śmiercią maluszka, który znajdowałby się w torbie.
Dla Australijczyków to codzienność
Choć wśród internautów materiał wideo Gosi Charęzińskiej wywołał dużo emocje, Australijczycy są już przyzwyczajeni do takiego widoku. - Krąży nawet nieformalna anegdotka, że na widok kangura prawdziwy Australijczyk nie wciska hamulca, tylko gaz - dodaje kobieta.
"Biedny. Tak jak u nas sarny i inne dzikie zwierzęta", "Biedne zwierzęta, aż serce się łamie", "Nie powinno to być normalne i powinno wzbudzać współczucie!", "Powinien naciskać hamulce. To żywe zwierzę. Masakra" - komentują internauci. "Osobiście podobało mi się to w Australii, że takie zwierzęta są naprawdę dość szybko sprzątane, a nie tak jak w Polsce, że leżą tygodniami albo auta je rozjeżdżają" - dodaje inna osoba.
Czytaj też: Poszła na targ w Marrakeszu. Teraz ostrzega innychŹródło: TikTok