W niedzielę (5 stycznia) jeden z polskich turystów pokazał w sieci nagranie z ośrodka narciarskiego w Szczyrku. Z tego materiału jasno wynika, że z długiego weekendu i zimowej aury postanowiło skorzystać wielu miłośników zimowych szaleństw na śniegu.
Na wideo można dostrzec ogromne tłumy wyczekujące w kolejce.
Teraz już jest dramat - przekazał autor nagrania, nawiązując do sytuacji z piątku, kiedy to na stoku tłumów jeszcze nie było.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- No już dziś jest różnica z piątkiem - kontynuował pan Paweł. - Ale mnie i tak cieszą te kolejki, bo to pokazuje, jak wiele osób lubi jeździć. Potrzeba jest ogromna - podsumował.
Co na to internauci? Nie wszyscy byli zadowoleni. "Jaki jest sens tam jeździć?" - pytają ludzie, a w komentarzach roi się od głosów zawiedzionych narciarzy.
"Dlatego nie jeżdżę do Szczyrku", "Sprzęt drogi, karnety drogie, aby sobie postać. Ludzie lubią, jak widać, spokój", "Tyle osób w jednym miejscu. Dwa zjazdy za 200 zł", "Jaki jest sens tam jeździć?", "Po co tam jeździć? Żeby stać w kolejce godzinę, a zjechać 3 minuty?" - reagują.
Tłumy na Chopoku
Przed kilkoma dniami w sieci pojawiło się też nagranie z wyciągu na Chopoku (Słowacja). Na filmie można dostrzec gigantyczne tłumy oczekujące w kolejce do wyciągu - na swoją kolej trzeba było czekać aż 80 minut!
Za nami z tysiąc osób (...). No i po kilku minutach jazdy znowu od nowa - dowiadujemy się.
Czytaj także: Oto najwyższa para w Polsce. Razem mają 414 cm wzrostu
W komentarzach padały pytania choćby o to, czy wszystkie wyciągi są czynne.
Praktycznie wszystkie wyciągi były zamknięte. Tylko cztery były otwarte. Ale wiedząc o tym, że mają czynne zaledwie cztery wyciągi, sprzedawali dalej karnety i kumulowała się masa ludzi przy wyciągach - zakomunikowali zbulwersowani autorzy nagrania.
Jednocześnie podkreślili, że w tym miejscu pojawili się "pierwszy i ostatni raz".