Adrian Keogh z Irlandii wylądował Ryanairem w porcie lotniczym w Szwecji w sobotę 29 kwietnia ok. godziny 23. Mężczyzna przed lotem uiścił dodatkową opłatę, aby na lotnisku mógł skorzystać z wózka inwalidzkiego. Niestety, na miejscu sprawy się skomplikowały.
Skandaliczna sytuacja na lotnisku
Po przybyciu na lotnisko załoga powiedziała Keoghowi, że pomoc w postaci wózka inwalidzkiego jest niedostępna aż do północy, więc mężczyzna będzie musiał czekać ok. godzinę.
Turysta twierdzi, że personel zasugerował mu, że może wyczołgać się z samolotu, zamiast czekać. Zdesperowany mężczyzna tak zrobił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik Ryanaira powiedział, że za usługę wózków inwalidzkich zawsze odpowiedzialne jest lotnisko. Z kolei władze portu lotniczego Landvetter obwiniały tanią linię lotniczą.
Mimo to w rozmowie ze Sky News zapewniały, że postarają się, aby takie sytuacje nie miały więcej miejsca.
W komentarzach zawrzało
Brat Adriana zrobił mu zdjęcie, kiedy ten czołgał się po schodach samolotu i opublikował je w mediach społecznościowych.
W ten sposób chciał zwrócić uwagę na problem, jakim jest niewłaściwe traktowanie osób z niepełnosprawnościami.
Przepraszam za to zdjęcie - zaczął post Adrian. - Niedopuszczalne jest oczekiwanie, że będę się czołgał po stromych metalowych schodach, ale po przylocie poinformowano mnie, że minie co najmniej godzina, zanim będą mieli dostępną windę i wózek, aby pomóc mi wysiąść z samolotu, więc nie miałem innego wyjścia, jak tylko się czołgać (...) Nie oczekuję niczego, tylko usługi za którą zapłaciłem i godnego podróżowania - napisał Adrian w poście na Instagramie.
Pod zdjęciem pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których internauci wyrażają współczucie. "Tak mi przykro", "To jest absolutnie obrzydliwe, dlatego nie podróżują Ryanair z moim synkiem, który jeździ wózkiem inwalidzkim. Bardzo mi przykro, że to cię spotkało", "To haniebne" - czytamy w komentarzach.
Internauci potwierdzają jednak, że zaistniała sytuacja nie jest winą linii lotniczej, tylko lotniska. "Przepraszam, ale to dosłownie nie ma nic wspólnego z liniami lotniczymi. Załoga pokładowa jest po to, aby zabrać cię z punktu A do punktu B. Taka pomoc organizowana jest przez lotnisko", "Kiedyś byłem pracownikiem Ryanaira i to nie jest wina przewoźnika, tylko lotniska" - piszą internauci.
Niektórzy dzielą się nawet niedopuszczalnymi sytuacjami, które spotkały ich w samolotach. "Mój ojciec nie mógł dostać wody podczas lotu w zeszłym tygodniu, żeby wziąć leki na cukrzycę. Załoga powiedziała mu, że nie ma wody. Jak to możliwe?" - napisała komentująca.
Źródło: nzherald.co.nz