Jeszcze niedawno opisywaliśmy historię Willi Karpatia z miejscowości Murzasichle, w której pracownik obiektu napisał o klientce, że zamieniła pokój w pijacką melinę, przepiła wszystkie pieniądze i porównał ją do żebraczki. Teraz światło dzienne ujrzał kolejny tego typu przypadek – tym razem dotyczy pensjonatu z popularnego Karpacza. Polemika, jaką rzekomo prowadziła osoba odpowiedzialna za kontakt z gości, jest tak skandaliczna, że niejeden z gości mógłby podać ją do sądu o zniesławienie.
Gościniec Graf to nie luksusowy hotel z wszelkimi wygodami. Jednak nie ma znaczenia, czy obiekt jest skromnie urządzony czy na "wypasie". Czysty pokój czy mydło w łazience to rzeczy, które powinny być standardem, bez względu na liczbę gwiazdek. Nie dziwi więc, że zarówno w Google, jak i w serwisie Booking.com, gościniec zbiera negatywne komentarze. Poniżej umieszczamy część z nich.
A to odpowiedź. Jest nasycona słowami powszechnie uważanymi za wulgarne, więc je zamazaliśmy.
Poniżej jeszcze jeden przykład "umiejętnej" komunikacji między klientem a pensjonatem:
Kiedy internauci wzięli sprawy w swoje ręce i nagłośnili sprawę, skandaliczne komentarze zaczęto usuwać. Jednak zrzuty ekranu zaczęły już krążyć po sieci.
Właściciel pensjonatu postanowił wydać oświadczenie na swoim profilu na Facebooku. Przeprasza za zaistniałą sytuację i twierdzi, że z wulgarnymi odpowiedziami nie ma nic wspólnego, a całą winę zrzuca na osobę, której "powierzono obsługę internetu".
Czy wytłumaczenie jest wiarygodne? Proponujemy, aby każdy sam odpowiedział sobie na to pytanie. Jedno jest pewne - właściciel dostał ogromną nauczkę. Niech historia Willi Karpatia oraz Gościńca Graf będzie przestrogą dla innych niepokornych zarządców obiektów turystycznych.