Sinead Meader, która mieszka w bardzo odległej części Jukonu w Kanadzie, aby dostać się do najbliższego supermarketu, musi odbyć ponad 1000-kilometrową podróż samochodem.
"Może to być męczące, ale widok z pewnością jest piękny" - opisała wideo, na którym pokazała, jak wygląda ta żmudna podróż.
Jak podaje Sinead, najbliższe miasto - Whotehorse - oddalone jest o pięć godzin jazdy w jedną stronę, a po drodze nie ma zasięgu komórkowego. W supermarkecie za każdym razem wydaje od 550 do 1 tys. dolarów kanadyjskich (ok. 1,8 do 3,3 tys. zł). Zaopatruje się w konserwy i mrożonki na miesiąc lub dwa.
Robi zakupy rzadziej niż raz na miesiąc. Tłumaczy dlaczego
Ze względu na wyczerpującą podróż, Meader jeździ na zakupy tylko raz na sześć, osiem tygodni i zwykle zostaje na noc w mieście. To dlatego, że widoczność bywa ograniczona - nawet kiedy na zewnątrz jest jasno.
"Zwierzęta mogą wbiec na drogę. Możesz nie zauważyć innego samochodu, nie masz dostępu do sieci komórkowej. W niektórych obszarach muszę jechać powoli, około 50 kilometrów na godzinę. Pokój hotelowy nie jest stratą pieniędzy" - tłumaczy.
Dodaje, że na stacji benzynowej w jej mieście jest mały sklepik spożywczy, ale ma tylko bardzo podstawowe produkty takie jak chleb, masło orzechowe czy mleko. Sinead dostrzega pozytywną stronę długiej podróży po jedzenie. "Mamy miłe wakacje" - mówi.
Zobacz także: Wyburzali sanitariat. W pewnym momencie aż zdębieli
Źródło: The Independent
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.