Tunezja to egzotyczny kierunek, który kusi szerokimi, piaszczystymi plażami, ciepłym morzem, starożytnymi zabytkami i gwarancją świetnej pogody. Atrakcyjne są również ceny w hotelach, położonych zazwyczaj w pobliżu plaży.
Niestety zdarza się, że miejsce, które miało zachwycać, okazuje się dużym rozczarowaniem. Przekonał się o tym czytelnik portalu i.pl, który wraz z narzeczoną poleciał do Tunezji ze znanym biurem podróży. Para zapłaciła za czterogwiazdkowy hotel. — To, co się tu dzieje, to jest jakiś dramat — twierdzi mężczyzna.
Pierwsze rozczarowanie spotkało parę tuż po dotarciu na miejsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zameldowaliśmy się, natomiast żadne jedzenie na nas nie czekało. To jest zazwyczaj standard, wszyscy przyjechaliśmy głodni. Chcieliśmy szybko pójść spać. Odpaliliśmy klimatyzację, natomiast mam wrażenie, że ona zamiast chłodzić, to grzeje. Dodatkowo nie dostaliśmy żadnej poszewki na używaną kołdrę! Zdecydowaliśmy więc, że będziemy spać pod swoimi ręcznikami - relacjonuje rozmówca portalu i.pl.
Nie był to koniec przykrych niespodzianek. Z relacji czytelnika portalu wynika, że w każdym pokoju ''było coś nie tak'' i wielu gości zgłaszało problemy. Również hotelowa restauracja i serwowane w niej posiłki pozostawiały wiele do życzenia.
Byłem w wielu miejscach, ale takiego bałaganu nie widziałem nigdzie: brudne szmaty podłożone pod ekspresem, brudne podłogi, podobno ptaki latają w środku. Jest przeokropny syf. Nigdzie nie ma klimatyzacji, kapie mi pot z czoła na moje jedzenie — skarży się turysta.
Mężczyzna przysłał portalowi kilka zdjęć, na których widać, w jakich warunkach przyszło mu wypoczywać. Można z nich wywnioskować, że opis sytuacji nie jest przesadzony.
Co na to biuro podróży?
Mężczyzna próbował interweniować, ale i w tym przypadku poczuł się oszukany. Skarży się na utrudniony kontakt z rezydentką i kiepską organizację.
[...] My oczekujemy zmiany hotelu, nie pokoi, ale hotelu, na inny - czterogwiazdkowy, jak było w ogłoszeniu — podkreśla.
Za wyjazd last minute na 12 dni para zapłaciła ponad 4,5 tys. zł na osobę. Początkowo turystom zaproponowano zmianę hotelu na lepszy, ale za dopłatą. Obie strony próbowały się porozumieć, a rozczarowani goście hotelu mieli się spotkać z innym rezydentem.
Już po publikacji tekstu 12 osób przeniesiono do innego hotelu, ale w tej grupie nie znalazł się rozmówca portalu i.pl. Poproszone o komentarz biuro podróży póki co nie odniosło się do całej sprawy.