Zachodnie sankcje, które nałożono na Rosję po pełnoskalowej agresji na Ukrainę, oznaczają ni mniej, ni więcej tyle, że rodacy Władimira Putina o wakacjach w Europie mogą zapomnieć. Nie pojadą do Włoch, nie zaszaleją w Hiszpanii, nie będą plażować w Grecji czy wydawać milionów w kasynach Monako. Niemal wszędzie są niepożądani.
Jak donoszą jednak media, znaleźli nowy wakacyjny kierunek i robią furorę w kraju, który od lat jest niezwykle popularny także wśród Polaków. Skoro nie chcą ich w Europie, skoro zablokowali statek z turystami Gruzini, a na Krymie nie można wypoczywać bezpiecznie, postawili na wakacje w Azji. A skoro w tej części świata, to na myśl przychodzi jeden kraj.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa oczywiście o Tajlandii, która stała się nową wakacyjną mekką w Rosji. Zaskoczeni? Nie od dziś mówi się, że w tym kraju językiem panującym jest od jakiegoś czasu rosyjski. Turyści z Moskwy i okolic dosłownie najechali azjatycki kraj. Zdaniem Bloomberga tylko w pierwszym półroczu 2023 roku przyjechało ich 800 tysięcy.
Nie leżą tylko na plażach i nie tylko zwiedzają piękne góry oraz świątynie. Kupują też masowo nieruchomości, szykując sobie ciepłe - i to dosłownie - lądowanie w razie problemów w ojczyźnie. Najwięcej Rosjan można spotkać na wyspie Phuket, która jest celem podróży wielu polskich wczasowiczów. I tak jest w zasadzie w całym kraju.
Co ciekawe, kolejne kraje, które mogą pochwalić się wielkim zainteresowaniem Rosjan to Turcja (jej sankcje zachodnie nie objęły, więc Rosjanie mają zielone światło w trakcie wakacji) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Na Bliskim Wschodzie wypoczywają co bogatsi, którzy mogą sobie pozwolić na dużą dawkę luksusu.
Być może wakacyjne uciechy Rosjan zakłóci decyzja władz, które szykują dla nich niemiłą niespodziankę. Póki co nie wygrywają wojny w Ukrainie, za to codziennie tracą setki żołnierzy i cenny sprzęt. Dlatego ministerstwo obrony szykuje drugą falę mobilizacji, by zyskać kolejnych żołnierzy i wysłać ich na zachód.
A to może oznaczać również masową migrację młodych mężczyzn, którzy nie chcą ginąć za Władimira Putina. Przed rokiem, gdy we wrześniu ruszył przymusowy pobór, z kraju uciekło od 300 do nawet 700 tysięcy młodych Rosjan. Jak będzie tym razem? Władze zapewniają, że zamkną granice i nie pozwolą na ucieczkę. Ale to przecież Rosja...