Na profilu tatry_official pojawiło się nagranie przedstawiające skandaliczny wręcz wybryk w Tatrach. Pewien mężczyzna zjeżdżał na "jabłuszku". Gdy gnał ze sporą prędkością, na jego drodze pojawił się inny.
Wygląda to tak, jakby wszystko było "zaplanowane". Mężczyzna, który pojawił się na drodze "saneczkarza", musiał go widzieć. Czemu jednak miała służyć taka "zabawa"? Tego nie wiadomo.
Czytaj także: Tajemnicza choroba zabija w Kongo. 50 osób w dwa dni
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiało można jednak stwierdzić, że było to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, które mogło zakończyć się dramatycznie.
Bez komentarza - podkreśliły osoby prowadzące profil tatry_official.
Zrelacjonowano również, że incydent miał miejsce w Niżnych Tatrach. To pasmo górskie w środkowej Słowacji, należące do Karpat Zachodnich. Niżne Tatry leżą na południe od Tatr Wysokich i są popularnym miejscem turystycznym, zarówno latem, jak i zimą.
Skandaliczny wybryk w Tatrach. "Brak słów"
Internauci są zbulwersowani wspomnianym zdarzeniem.
Nagroda Darwina to mało. A potem po takie osły ratownicy muszą ruszać… Brak słów. To się powinno karać.
Wchodząc na Sarnią, zwróciłam panu z dziećmi uwagę, aby nie zjeżdżali, bo to niebezpieczne. I co? Zostałam zwyzywana, że to nie moja sprawa - głupota ludzka nie ma granic... - czytamy w komentarzach.
Czytaj także: Dramatyczne wezwania w Łowiczu. Dwa w jeden wieczór