Choć Zanzibar nie jest już tak popularnym turystycznie kierunkiem, jak jeszcze kilka lat temu, to nadal na te rajskie wyspy przybywają tysiące osób z innych krajów. Jak się okazuje, ten archipelag boryka się jednak ze sporym problemem, istotnym zarówno z punktu widzenia tamtejszej branży turystycznej, jak i turystów.
Czytaj także: Polacy pojechali na Zanzibar z Itaką. Jest wyrok sądu
Jak donosi BBC, ceny piwa na wyspach należących do Zanzibaru zwiększyły się w ostatnim czasie nawet o 100%. To pokłosie sporych problemów związanych z dostępnością złocistego trunku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Tomasz Iwan w tropikach. Nie jest sam
Problem z piwem powoduje spore zawirowania w lokalnej branży turystycznej. Do dymisji podał się lokalny minister turystyki, Simai Mohammed Said i wiele wskazuje na to, że była to decyzja związana ze wspomnianym "piwnym kryzysem".
Głównym powodem problemów z piwem jest załamanie się dotychczasowego łańcucha dostaw. Zanzibarski Urząd ds. Kontroli Alkoholu nie przedłużył bowiem licencji dla trzech dostawców alkoholu z kontynentalnej Tanzanii, a także z Republiki Południowej Afryki. To praktycznie wyłącza jego dostępność, bowiem produkcja wysokoprocentowych napojów na Zanzibarze jest zakazana ze względu na fakt, że większość mieszkańców wysp to muzułmanie.
Piwo na Zanzibarze? Poszukiwania na własną rękę
Kryzys powoduje, że w niektórych hotelach turyści nie znajdą już napojów alkoholowych. Co więcej, w poszukiwaniu "procentów" muszą oni udawać się do pobliskich miast, gdzie mogą mieć nadzieję na znalezienie alkoholu w sklepach czy lokalnych restauracjach.
Sytuacją wzburzeni są lokalni hotelarze. Wprost mówią o tym, że problemy z dostępnością piwa oraz innych trunków może odbić się na popularności wysp:
Rząd musi podjąć kroki. Jest szczyt sezonu, jest gorąco i ci turyści chcą się bawić, więc potrzebują zimnego piwa na plaży - twierdzi jeden z nich w rozmowie z BBC.