Weekend jeszcze się nie skończył, ale już teraz można śmiało stwierdzić, że górale mają powody do zadowolenia. Zakopane przeżywa najazd turystów. Ulice w centrum miasta są zakorkowane i trudno znaleźć wolne miejsce na parkingu. Na Krupówkach zrobiło się gwarno i tłocznie. Tworzą się kolejki do restauracji i automatów z biletami.
Przyznam, że jesteśmy mocno zaskoczeni. W poprzednich latach te przedświąteczne weekendy zawsze były martwe. Polacy nie przyjeżdżali, bo sprzątali w domach przed świętami. Był to czas spokoju i przygotowania do Bożego Narodzenia – powiedział w rozmowie z ''Gazetą Krakowską'' Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Latem w mieście najbardziej widoczni byli goście z Półwyspu Arabskiego, ale zimą sytuacja się zmieniła. Jak relacjonuje ''Gazeta Krakowska'', obecnie to Węgrzy dominują wśród zagranicznych turystów w Zakopanem. Na Krupówkach i Gubałówce słychać głównie język węgierski, a na parkingach stoją samochody i autokary na węgierskich tablicach rejestracyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W sobotę przejechałem trasę z Zakopanego do Kościeliska i w czasie kilkunastu minut drogi naliczyłem aż 40 autokarów na węgierskich numerach rejestracyjnych. Tych gości jest naprawdę sporo – potwierdza Karol Wagner.
Dlaczego Węgrzy wybierają Zakopane?
Już w ubiegłym roku górale zauważyli, że Zakopane staje się coraz popularniejsze wśród Węgrów. Skąd ta nagła fascynacja?
Powodów jest kilka. Węgrzy do Zakopanego mają 300-400 km. Podróż nie jest zatem męcząca, zachęcające są również ceny — w Polsce jest taniej niż w np. w Austrii. W związku z tym Węgrzy chętnie wybierają ten kierunek, a węgierskie biura podróży organizują wycieczki autokarowe do Zakopanego.
Bo to niedaleko, a na dodatek macie śnieg i góry. Dlatego wiele osób decyduje się na jedno, dwudniowe wyjazdy – tłumaczy ''Gazecie Krakowskiej'' węgierski turysta.
Zmagający się z wysoką inflacją Węgrzy chętnie robią zakupy w polskich sklepach spożywczych, na Podhalu zaopatrują się m.in. w wyroby skórzane, sery i nalewki.
W ubiegłym roku tłumy Węgrów przywitały Nowy Rok pod Tatrami. Czy tak będzie i tym razem?