Choć górscy przewodnicy i ratownicy TOPR nie mają wątpliwości, że ośmiometrowa, składająca się z 26 szczebli drabina prowadząca po pionowej ścianie z Zamarłej Turni na Kozią Przełęcz jest w pełni bezpieczna, innego zdania często są przerażeni chybotliwą konstrukcją ze stali turyści.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, informując przy okazji o planowanym remoncie szlaku, do TPN-u często docierają zgłoszenia od przerażonych osób, przekonanych, że chybocząca drabinka swoją wysokością przypominająca dwupiętrowy budynek runie wraz z nimi podczas zejścia.
I choć toprowcy od lat przekonują, że drabinka jest osadzona właściwie i nie stwarza zagrożenia, zdarza się, że strach podczas chybotania drabinki paraliżuje turystów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlatego zamiast w kółko przekonywać o braku zagrożenia w tym aspekcie, władze TPN-u zdecydowały się wymienić kontrowersyjny element na szlaku. Formalna decyzja o remont dokona się w historycznym momencie - 12 lipca mija 117 lat od utworzenia szlaku prowadzącego na Orla Perć.
Turyści o zmiany, w tym lepsze zabezpieczenia na tym odcinku szlaku wnosili już wcześniej. - Pisano petycje o poprowadzenie tam via ferraty – czyli rozpięcie stalowej liny, do której turysta przypinałby się uprzężą wspinaczkową - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Zdaniem znawców gór i przewodników wynika to z faktu, że w niebezpieczne partie gór często wybierają się osoby bez przygotowania.
Nieobeznani z Tatrami turyści bardzo często podejmują decyzję o wejściu na wysokogórski, trudny szlak, dopiero gdy zobaczą w dolinie, jakie tłumy tam walą. Myślą sobie: skoro idą tam tłumy, to wielkiego niebezpieczeństwa nie ma. Trafiają w miejsce, w którym nie potrafią sobie poradzić z powodu braku doświadczenia - tłumaczy na łamach gazety Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
Czytaj także: Nowy szlak w Zakopanem. Górale nie będą zadowoleni