Katarzyna Bosacka, zajmująca się tropieniem sztuczek, jakie stosują na klientach producenci żywności, nie może narzekać na brak zajęcia. Na kanałach w mediach społecznościowych dziennikarki pojawiają coraz to nowsze treści, z których wynika jak często dajemy się nabrać na to, co pobieżnie jest napisane na opakowaniu.
Kiełbaski pełne chemii z niewielką ilością mięsa, coraz powszechniejszy downsizing czy próby sprzedaży dziwacznych produktów pod zmienionymi nazwami to tylko niektóre z zagrywek jakie odkrywa i przybliża swoim widzom Bosacka.
Czytaj także: Uważajcie na to w sklepach. Bosacka: "Bardzo pilne"
Tym razem dziennikarka przestrzega przed kupnem pakowanej szarlotki. I na dowód pokazuje tył opakowania gotowego produktu dostępnego w sklepach spożywczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lista składników z jakich powstało ciasto jest o wiele dłuższa, niż mogłoby się wydawać. Wystarczy zerknąć na opakowanie i skojarzyć go z najprostszym przepisem na to popularne ciasto.
Na etykiecie zaprezentowanej przez blogerkę oprócz mąki, jajek, jabłek czy masła znaleźć można całą masę sztucznych dopełniaczy.
60 składników w szarlotce, też tyle dodajecie? - pyta z wyczuwalną nutką ironii dziennikarka i na dowód wrzuca zdjęcie z wydrukiem składu szarlotki. Proponuje też internautom wspólną zabawę w wymyślanie nazwy dla takiej wersji ciastka z jabłkami.
Na reakcję internautów Bosacka nie musi długo czekać.
Sprzedaż takiego typu cudów spożywczych powinna być prawnie zakazana. Przecież to jawnie zagraża zdrowiu i życiu osób spożywających ten produkt - pisze jedna z komentujących.
A zachęcony przez dziennikarkę internauta proponuje nazwę "szarlo - trutka".