Wiele osób podczas robienia zakupów nie czyta składu wybranego przez siebie produktu. Bardzo często zdarza się, że artykuły, po które sięgamy, zawierają więcej konserwantów i innych szkodliwych substancji niż odżywczych składników. Dotyczy to m.in. produktów mięsnych, które z mięsem nie mają zbyt wiele wspólnego.
Oznaczenie MOM znajdujące się na uwielbianych przez nas parówkach, mielonkach, pulpetach, konserwach, kiełbasach czy pasztetach świadczy o tym, że zawierają mięso oddzielone mechaniczne.
Masa powstaje przez oddzielenie mięsa od kości i tkanek do nich przylegających. Mogą się tam znajdować kości, pazurki, ścięgna, czyli tak naprawdę odzwierzęce dodatki, których normalnie byśmy nie użyli. Zebrane "resztki" są pod ciśnieniem przeciskane przez sita, więc te większe fragmenty kości, chrząstek nie dostają się do masy - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska, dietetyk z warszawskiej poradni Dietosfera.
Lekarze i dietetycy ostrzegają, że tego typu żywność zawiera nawet 70 proc. wody, sporo tłuszczu i niewielkie ilości białka. W tych produktach znajdziemy także stabilizatory i wypełniacze, które mają na celu nadać im odpowiednią konsystencję.
Zobacz także: Popularny błąd. Zmienia mięso w toksyczną bombę
Regularne sięganie po mięso oddzielone mechanicznie podnosi stężenie złego cholesterolu LDL we krwi, zwiększając tym samym ryzyko miażdżycy, zawału serca i udaru mózgu. Poza tym tego typu przysmaki fundują nam dodatkowe kilogramy i wpływają niekorzystnie na nasze samopoczucie. Jeśli cierpisz na dolegliwości układu sercowo-naczyniowego i pokarmowego powinieneś wykluczyć raz na zawsze produkty oznaczone skrótem MOM.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.