Do sytuacji opisanej na stronie Sądeczanin.info doszło w ostatni czwartek, 23 marca na rynku w Nowym Sączu. Podczas powrotu z zakupów miejskim autobusem, chorujący od dekad na padaczkę pan Zbigniew poczuł, że zbliża się atak.
Próbowałem skontaktować się z żoną (...) Powiedziałem jej, że źle się czuję, a ona zaoferowała, że wyjdzie po mnie na przystanek przy ulicy Łukasińskiego obok Lidla, na którym miałem wysiąść z autobusu - relacjonuje mężczyzna na łamach lokalnego portalu.
Czytaj także: Głośno o 10-latku z USA. To spotkało jego mamę w basenie
Nim żona dotarła z domu we wskazane przez pana Zbigniewa miejsce, zdarzyło się najgorsze. Po przejściu zaledwie kilku metrów po wyjściu z autobusu, pan Zbigniew poczuł, że zbliża się atak i upadł na ziemię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ludzie dziwnie patrzyli na mnie. Wszyscy mijali mnie z daleka, nikt nie udzielił pomocy – opowiada mężczyzna i dodaje, że miał szczęście po krótko po tym na miejscu zjawiła się jego żona wraz z córką.
Żona pana Zbigniewa prosiła o pomoc przypadkowych gapiów, jednak ci zamiast pomóc komentowali, że mężczyzna pewnie się upił i nie może wstać. Ta łatka smuci chorującego na epilepsję mężczyznę.
Niestety, takie sytuacje często się zdarzają. Ludzie myślą, że jak człowiek leży na ziemi, to na pewno jest pijakiem. Nie przyjdzie im do głowy, że może ktoś jest chory, może potrzebuje pomocy – podsumowuje ze smutkiem pan Zbigniew.
Będąc świadkami ataku epilepsji u przypadkowej osoby pamiętajmy, by zabezpieczyć głowę osoby w trakcie padaczki, rozwiązać krawat lub rozpiąć guziki pod szyją by zwiększyć dostęp powietrza i nie wkładać niczego do ust tej osoby.
Warto zabezpieczyć osobę w trakcie ataku tak, by nie zrobiła sobie krzywdy o leżące obok przedmioty lub ostre krawędzie.