Do tragicznego wypadku doszło w 2018 roku. Opublikowany w sieci film ukazuje moment, w którym poruszający się z prędkością 105 km na godzinę funkcjonariusz jedzie ulicą w Battle Creek w stanie Michigan, gdy nagle na jego drodze pojawia się 11-letni Norman Hood. Chłopiec wyjeżdża na ulicę rowerem od strony pobocza i zostaje uderzony przez rozpędzone auto.
On widział mojego siostrzeńca. Po prostu go to nie obchodziło albo nie zwrócił na niego uwagi – powiedziała Jusstina Latta, ciotka zabitego Normana.
Obrażenia dziecka były na tyle duże, że chłopiec zmarł. Bliscy 11-latka mają pretensje do policjanta, który prowadził auto, o to, że nie podjął on resuscytacji, która jak twierdzą, mogła uratować mu życie. Według nich to właśnie przez jego szybką jazdę i podwójne przekroczenie prędkości dziecko zmarło.
Nie traktował go jak człowieka. Nie szukał pulsu. Nie wykonywał RKO. Błysnął mu tylko latarką w twarz – stwierdziła po obejrzeniu nagrania druga ciotka zabitego, Regina Hale.
Zastępca szeryfa nigdy nie usłyszał zarzutów. Prokuratorzy twierdzą, że nie ma przesłanek, które wskazywałyby na popełnienie przestępstwa. W uzasadnieniu tej decyzji podają, że policjant przekroczył prędkość, ponieważ jechał do zgłoszenia, na które otrzymał wcześniej wezwanie. Przepisy stanu Michigan zezwalają na takie działanie. Ustalono jednak, że funkcjonariusz nie miał w czasie jazdy włączonych świateł ani syreny dźwiękowej.
Rodzina 11-latka złożyła pozew przeciwko hrabstwu Calhoun. Bliscy Hooda zdecydowali się też wysłać skargę do biura prokuratora generalnego za brak zarzutów przeciwko winnemu według nich mężczyźnie.
Nie ma znaczenia, ile pieniędzy nam dacie. Nigdy nie przywróci to życia mojemu bratu. Nigdy nie wypełni dziury w moim sercu, która powstała po tym, jak zginął – powiedziała Neveah Hale.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.