Brooke Richardson urodziła dziecko 2 miesiące temu w amerykańskim Carlisle. Śledczy znaleźli zwłoki dopiero teraz. Na początku podejrzewali, że dziewczyna urodziła martwe dziecko, a ciało zakopała w ogródku, dlatego też nie stawiali jej zarzutów. Wszystko miała wyjaśnić sekcja zwłok.
Przeprowadzone badania zwłok obciążają 18-latkę z Ohio. Z ustaleń śledczych wynika, że dziecko nie urodziło się martwe. Dziewczyna zakopała je, gdy jeszcze żyło - pisze "Daily Mail". To stawia ją w bardzo niekorzystnym świetle.
Prokurator David Fornshell uznał, że było to nieumyślne spowodowanie śmierci. Grozi jej za to do 5 lat więzienia. Na tym etapie postępowania, zakłada się, że dziewczyna nie miała świadomości, że dziecko żyje. Wszystko może się jeszcze zmienić podczas analizy materiału dowodowego. Na razie nastolatka pozostaje na wolności po wpłaceniu 15 tys. dolarów kaucji.
Dziewczyna nie miała wcześniej problemów z prawem. Jej adwokat, Charles Rittgers twierdzi, że była cheerleaderką w lokalnym zespole. Była też dobrą uczennicą, dopiero co skończyła szkołę i wybierała się na uniwersytet w Cincinnati. Jako wolontariuszka pomagała przy niepełnosprawnych dzieciach.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.