Ok. godz. 10 chłopak wyszedł na przerwę w pobliżu szkolnych garaży. Według świadków w ręku miał 1,5-litrową butelkę z benzyną. Polał nią nogi i podpalił się. Następnie rzucił się w pobliską kałużę i zaczął tarzać się w wodzie. Z pomocą i gaśnicami przybiegli pracownicy szkoły i koledzy. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia i strażaków.
Na tym etapie trudno nam snuć domysły na temat motywów, jakie kierowały młodym człowiekiem, który zdecydował się na tak dramatyczny krok. Poczekajmy na ustalenia okoliczności - mówi Anna Matys, rzeczniczka prasowa szczecineckiej policji.
Uczeń ma bardzo dobrą opinię wśród nauczycieli. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną takiego desperackiego kroku nastolatka mogły być problemy rodzinne. Dyrektor technikum wyklucza, by chłopak był pod wpływem jakichkolwiek środków odurzających.
W momencie, kiedy wybiegłem, rozmawiałem z uczniem po całym zdarzeniu. Był świadomy i przytomny. Rozmawiał ze mną sensownie - twierdzi Jan Kondratowicz, wicedyrektor szkoły.
Stan 18-latka nie pozwala na przesłuchanie. Uczeń trafił na oddział leczenia poparzeń szpitala w Gryficach.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.