Wpadkę Samuel Pereira zaliczył na początku maja 2017 roku. Wówczas Marine Le Pen i Emmanuel Macron również odbyli debatę przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji. Dyskusja transmitowana była między innymi na YouTube.
Wyświetlano czas wypowiedzi każdego z kandydatów. Niemałą uwagę przykładał do tego Pereira. Pisał o tym w taki sposób, jakby uznał, że... to wyniki poparcia. "Dla Le Pen już 45,46" - emocjonował się.
I będzie więcej. Bo to czas wypowiedzi, a nie procenty poparcia - wytknęła mu wtedy Dominika Długosz, wówczas dziennikarka Polsat News.
Czytaj także: Dezerter Emil Czeczko nie został pochowany. Dlaczego?
"No co ty". Pereira próbował wybrnąć
W podobnym tonie do Samuela Pereiry zwrócił się Maciej Sokołowski z TVN24. "To jest czas wypowiedzi" - spostrzegał słusznie. "No co Ty" - odpadł przedstawiciel TVP Info.
Nie, to nie procent poparcia :) To czas wypowiedzi. Marine Le Pen dominuje - pisał potem Pereira o swoich wcześniejszych tweetach.
Czytaj także: Grupa Wagnera zdziesiątkowana w Ukrainie
Internet o tej wpadce oczywiście pamięta. Przypomnieć postanowiła ją Dominika Długosz.
Wciąż bawi - skomentowała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.