Sprawę opisał portal swidnica24.pl. Zwierzę znalazła policjantka z komisariatu w Słotwinie, która dzień przed Wigilią jechała przez Mokrzeszów (woj. dolnośląskie). Funkcjonariuszka zadzwoniła do Fundacji Patataj Animals Sanctuary.
Jak się okazało borsuk wybudził się prawdopodobnie, po tym, jak ktoś wrzucił do jego nory petardę.
- Zadzwoniła do nas i czekała, aż przyjedziemy. Borsuka zabraliśmy do przychodni weterynaryjnej w Świdnicy, a kilka godzin później jego stan się pogorszył, dostał napadu padaczkowego i konieczna była wizyta w klinice we Wrocławiu. Ma objawy neurologiczne i toksplazmozę. Lekarz stwierdził, że przyczyną mógł być wybuch petardy w norze - tłumaczyła wówczas założycielka fundacji Sandra w rozmowie z portalem swidnica24.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Sandra zabrała borsuka do swojego sanktuarium w Witoszowie Dolnym. Zwierzę otrzymało imię Patrycjusz. Po kilku dniach stan zdrowia zwierzęcia poprawił się. Niestety jak podaje portal swidnica24.pl pod koniec roku nastąpiło gwałtowne pogorszenie i Patrycjusz został poddany eutanazji. Lekarze nie byli w stanie mu pomóc.
Tak kończą się zabawy. Borsuk Patrycjusz wybudzony ze snu petardą wrzuconą do jego nory. Kilkudniowa walka o jego życie. Niestety… Usnął, już nie cierpi - poinfromowała pani Sandra.
W regionie wciąż trwają poszukiwania zaginionych psów, które uciekły przerażone hukiem fajerwerków.
Czytaj także: Totalna panika na plaży. Oto co pojawiło się w wodzie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.