Tatry i Zakopane to jeden z najpopularniejszych kierunków wśród osób decydujących się na bożonarodzeniowy wypoczynek. To okazja na spędzenie tego wyjątkowego czasu w bardzo miłych okolicznościach natury, a także spalenie nadprogramowych kalorii na górskich wycieczkach.
Nie inaczej było także w tym roku. Tatry przeżywają prawdziwe oblężenie, a do Zakopanego i okolicznych miejscowości zjechały tysiące turystów. Dla wielu z nich obowiązkowym punktem podczas wizyty w górach była wyprawa na Morskie Oko.
Jak się jednak okazało, droga do popularnej turystycznej atrakcji nie należała do najprostszych. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia droga była bardzo śliska - to ze względu na roztopy za dnia oraz niewielki mróz nocą. Swoich usług przewozowych nie świadczyli także fiakrzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekkomyślni turyści pod Tatrami. Komentarze nie pozostawiają wątpliwości
Jak donosi Tygodnik Podhalański, wiele osób zdecydowało się na tę wyprawę będąc kompletnie nieprzygotowanymi. Niezbyt zaskakującym widokiem byli turyści, który wybrali się do Morskiego oka w adidasach czy kozakach, a w tak trudnych warunkach to proszenie się o poważną kontuzję.
Uwagę zwracał także fakt, iż wielu decydowało się na rozpoczęcie wędrówki już po godzinie 12:00. To bardzo ryzykowne zważywszy na szybko zapadający zmrok, a także raptownie spadające temperatury.
Czytaj także: Dlaczego turyści wciąż to robią? "Szkoda tylko dzieci"
Komentujący nie pozostawili na lekkomyślnych turystach suchej nitki. Ich opinie wyrażały brak zrozumienia dla takiej postawy:
Wczoraj jak schodziłem z Sarniej Skały do Doliny Białego mijałem gościa, który ciągnął wózek z dzieckiem w środku. Nie mówiąc, ile osób minąłem w adidasach.
Tyle się mówi o rozsądku w górach, zwłaszcza zimą i dalej jak grochem o ścianę. Nie dotrze to do ludzi nigdy.
Góry nie tylko dają nam wytchnienie i poczucie wolności, ale uczą też życia: odpowiedzialności, przezorności, rozwagi, pokory i szacunku.