Tragiczne odkrycie w Łodzi opisuje Polska Agencja Prasowa. Cytowany przez nią młodszy kapitan Łukasz Górczyński (rzecznik Miejskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej) przekazał, że w sobotę około godz. 19:00 straż pożarna została wezwana do otwarcia drewnianego domu jednorodzinnego.
Służby działały po tym, jak sąsiedzi zgłosili, że od dawna nie mieli kontaktu z mieszkającym w tym domu małżeństwem. Gdy strażacy dostali się już do środka, dokonali wstrząsającego odkrycia.
Wewnątrz domu znajdował się mężczyzna oraz zwłoki kobiety. Strażaków zaniepokoił stan drewnianego budynku, którego stropy były częściowo zawalone. Istniało niebezpieczeństwo, że obiekt nie nadaje się do zamieszkania - relacjonuje Górczyński.
Policja wkroczyła do akcji
"Super Express" donosi, że na miejscu tego koszmarnego odkrycia pojawili się policjanci. Ustalili oni, że zgon kobiety najprawdopodobniej nie był spowodowany zawaleniem się budynku. Podano, że dom - według relacji sąsiadów - od dłuższego czasu znajdował się w takim stanie.
Sprawę bada prokuratura. Przyczynę śmierci 61-latki rozstrzygnie sekcja zwłok.