Do szokującego zdarzenia doszło na szlaku w Dolinie Strążyskiej w Tatrach. Dziennikarze "Tygodnika Podhalańskiego" byli świadkami, jak grupa osób, najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu, schodziła z gór. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden z mężczyzn był przewożony w taczce.
Czytaj także: Dramat w Tatrach. 57-latek miał zawał na szlaku
Nie był w stanie poruszać się o własnych siłach, wieźli go taczką
Jak wynika z nagrania, które udostępnili dziennikarze "TP", mężczyzna nie był w stanie poruszać się o własnych siłach. Świadkowie mówią, że od całej grupy było czuć wyraźną woń alkoholu.
Nie podobało się im też to, że ktoś zaczął nagrywać całe zdarzenie. Zachowywali się agresywnie wobec operatora. "Co to pana interesuje?" - krzyczy nieznana kobieta, próbując odebrać telefon dziennikarzowi. Miało też dojść do przepychanek.
"Patoturystyka podhalańska"
Turyści nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Powiedzieli tylko, że ich zwichnął nogę i trzeba było go jakoś przewieźć. Inne danie mieli turyści mijający grupę. Jak dowiedzieli się dziennikarze, według nich mężczyzna był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach.
Sytuacja ta wywołała burzę na Facebooku lokalnego tygodnika. Mieszkańcy Podhala mówią, że takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, a widocznych na filmiku ludzi nazywają "patoturystyką podhalańską".
To straszne, jaka hołota do nas przyjeżdża. [...] Przyjeżdżają w listopadzie za grosze, bo nie stać ich, żeby przyjechać w sezonie. Udają milionerów, są chamscy, roszczeniowi, koszmar. Nie wiem, co dzieje się z ludźmi, zamiast cieszyć się urlopem to ich jedynym celem jest dokuczanie innym - podkreśla Joanna, mieszkanka Podhala.
Czytaj także: Nie uwierzysz, ile ona ma lat. Polka zachwyca figurą
Dolina Strążyska jest atrakcyjna wśród turystów
Dolina Strążyska jest bardzo popularnym celem turystów, ze względu na jej dużą atrakcyjność i dostępność, a także dlatego, że prowadzi tędy szlak turystyczny na Giewont.