Zdarzenie miało miejsce w Poznaniu 3 czerwca bieżącego roku. Sprawę nagłośniła wtedy "Gazeta Wyborcza". Dwóch funkcjonariuszy oddało kilkanaście strzałów w stronę 39-letniego mężczyzny. 5 strzałów trafiło w nogi i brzuch.
Czytaj także: Emocjonalne przesłuchanie Rydzyka: Odmawiam!
Oddanie strzału powinno być ostatecznością. Czy było tak i tym razem? Z relacji funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna miał sprawiać wrażenie, jakby był pod wpływem narkotyków. Był on zakrwawiony, choć, co ważne w tej historii, nie miał przy sobie żadnego narzędzia, bo zgubił je po drodze.
Potwierdzeniem tego, że mężczyzna był pod wpływem narkotyków miały być wstępne badania lekarskie. Funkcjonariusze sprawdzili też dokładnie mieszkanie 39-latka, jednak tam narkotyków i broni nie znaleźli.
Czytaj także: Imponujący pałac Kamila Stocha. Skoczek żyje jak król
Jednak z relacji "Gazety Wyborczej" wynika, że tego typu badanie zrobiono tylko jedno. W dokumentacji medycznej mowa tylko o badaniu, które wykonano kilka godzin od przywiezienia postrzelonego 39-latka na miejsce. Wyniki były jasne - śladowe ilości antydepresantów, ale zero narkotyków.
Jednak mija się to z relacją funkcjonariuszy. Mimo wszystko na przesłuchania i przebieg sądowy trzeba będzie chwilę poczekać. Poznańska prokuratura zwróciła się o zmianę prokuratury w tej sprawie, by uniknąć zarzutów o stronniczości.