Roman Protasiewicz, współzałożyciel opozycyjnego kanału Nexta i białoruski opozycjonista, jest więziony od maja 2021 roku, kiedy białoruskie władze zmusiły samolot linii Ryanair do lądowania w Mińsku i aresztowały podróżującego nim opozycjonistę oraz jego partnerkę. Uwięziony Protasiewicz udzielił teraz wywiadu prorządowemu youtuberowi Dmitrijowi Bieliakowowi.
Protasiewicz chce pozwać Ryanair
Więzień Łukaszenki zapowiedział, że zamierza złożyć pozew przeciwko liniom lotniczym Ryanair. Do tego samego namawia innych pasażerów lotu Ateny — Wilno. — Pracuje nad tym grupa prawników. Nie mogę zdradzić więcej szczegółów — powiedział w wywiadzie dla Bieliakowa.
W wywiadzie Protasiewicz mówi też, że za przymusowe lądowanie samolotu "odpowiedzialna jest białoruska opozycja". Przekonywał, że to sztab Swiatłany Cichanouskiej wysłał do białoruskich kontrolerów lotów wiadomość o bombie, bo chciał "doprowadzić do wprowadzenia kolejnych sankcji". To nie pierwszy raz, kiedy reżim wykorzystuje więźnia do wychwalania Aleksandra Łukaszenki i krytykowania opozycji.
"Jeńców się nie ocenia"
Czy Protasiewicz rzeczywiście wyraża własne poglądy na te tematy, czy został do tego zmuszony? Zdaniem ekspertów, oświadczenie Protasiewicza było wygłoszone pod przymusem. — Reżim Łukaszenki znany jest z torturowania więźniów — podkreślają byli współpracownicy Protasiewicza.
Jeńców się nie ocenia — mówi niezależny białoruski politolog Artiom Szrajbman.
Mocnego wywiadu Protasiewicz udzielił również rosyjskim mediom na początku tego miesiąca. Mówił, że szanuje i z szacunkiem traktuje białoruskich milicjantów i funkcjonariuszy KGB. Powiedział, że podczas przesłuchania dobrze go traktowali, proponując "herbatę i ciasteczka".
Dodał też, że nikt nie jest w stanie zastąpić Aleksandra Łukaszenki na stanowisku prezydenta i w negatywnym świetle pokazywał białoruską opozycję. Przyznawał się do stawianych mu zarzutów, m.in. o "organizację masowych zamieszek", "podżeganie do niezgody społecznej" oraz "upublicznianie danych funkcjonariuszy struktur siłowych".
Czytaj także: Groźne jak wojna na Ukrainie. Dwa scenariusze dla Polski
Zatrzymany za "organizację zamieszek"
Roman Protasiewicz wraz ze swoją dziewczyną Sofią Sapiegą zostali zatrzymani 23 maja w Mińsku, kiedy samolot linii lotniczych Ryanair lecący z Aten do Wilna został zmuszony przez białoruskie władze do lądowania z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Reżim potwierdził, że do pasażerskiej maszyny poderwał myśliwiec MiG-29.
Działania Białorusi potępiło wiele państw, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu". Białoruski Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) umieścił więźnia na liście ludzi "zaangażowanych w terroryzm". Opozycjonista i jego partnerka mają być teraz przetrzymywani w areszcie domowym w Mińsku.