Zimowe Tatry są równie piękne, co niebezpieczne. Dwie grupy turystów przekonały się o tym na własnej skórze.
Po raz pierwszy telefon TOPRu zadzwonił w niedzielę 8 grudnia o godz. 17:35. Okazało się, że dwójka taterników, którzy znajdowali się na przedostatnim wyciągu Drogi Potoczka na Czubie Nad Karbem straciła po zmroku orientację, przez co nie byli w stanie kontynuować wspinaczki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grupa sześciu ratowników ruszyła samochodem w stronę Hali Gąsienicowej, a stamtąd akcję ratunkową kontynuowali na piechotę.
Czytaj także: Pompował, pompował, aż wjechał w niego samochód. Pijany mężczyzna urządził sobie siłownię na jezdni
Kolejna akcja ratunkowa wystartowała nim zakończono pierwszą
Akcja wciąż trwała, gdy do centrali TOPR dotarło drugie wezwanie, tym razem z aplikacji Ratunek. Tym razem ciemności uniemożliwiły kontynuowanie wspinaczki dwójce taterników na ostatnim wyciągu na drodze Wesołej Zabawy na Progu Mnichowym.
Z centrali TOPR musiała ruszyć kolejna ekipa ratowników. Samochodem dotarli do Morskiego Oka, gdzie zbudowali stanowiska z wykorzystaniem technik liniowych i w ten sposób sprowadzili taterników na bezpieczny teren.
Obie pary taterników trafiły do schronisk - jedna na Hali Gąsienicowej, druga na Morskim Oku.
W wyprawach udział wzięło 11 ratowników, a ostatnie działania zakończyły się po godz. 3 rano — podsumował TOPR, cytowany przez Onet Podróże.
W Tatrach na nadchodzącą dobę ogłoszono 1 stopień zagrożenia lawinowego - przestrzegają ratownicy w mediach społecznościowych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.