Przypomnijmy. W niedzielę wieczorem doszło do niezwykle groźnego zdarzenia na lotnisku w Machaczkale. Kiedy do stolicy Dagestanu przylecieć miał samolot z Izraela, do terminala i na płytę lotniska wdarł się rozjuszony tłum, prawdopodobnie szukający żydowskich pasażerów.
Zdjęcia i nagrania z lotniska zszokowały opinię publiczną. Pojawiały się pytania i kreślono różne scenariusze. Najprostszym wytłumaczeniem była prowokacja Federalnej Służby Bezpieczeństwa, która mogła liczyć na wzrost nastrojów antyizraelskich.
Nie da się jednocześnie ukryć, że konflikt Izraela i Palestyny jest Rosji na rękę. Odciąga uwagę USA - czy szerzej: Zachodu - od Ukrainy i powoduje, że trzeba skupić się na innym punkcie zapalnym. Czy jednak wyjaśnienie z prowokacją FSB nie jest zbyt proste? Choć nie można go jednoznacznie odrzucić, to są rozwiązania bardziej prawdopodobne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po pierwsze - radykalizm
Pierwszym jest wzrost nastrojów antyizraelskich na Kaukazie Północnym. Trzeba pamiętać, że wśród mieszkańców regionu dominują muzułmanie, często wyznający radykalną, wahabicką odmianę islamu. Wielu cudzoziemskich bojowników Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii było obywatelami Czeczenii czy Dagestanu.
Mówi o tym Miłosz Bartosiewicz Ośrodka Studiów Wschodnich. Specjalista Zespołu Rosyjskiego przekonuje w rozmowie z o2.pl, że incydent z lotniska w Machaczkale jest elementem większego obrazu, a do wystąpień antysemickich dochodzi na całym północnym Kaukazie.
W Nalczyku (Kabardo-Bałkaria) podpalono budowany dopiero ośrodek kultury żydowskiej. W Chasawjurcie (Dagestan) odbyły się protesty pod hotelem, w którym mieli rzekomo przebywać obywatele Izraela, doszło również do antysemickiego wiecu w Czerkiesku (Karaczajo-Czerkiesja). Od pewnego czasu obserwujemy więc propalestyńskie i antyizraelskie wzmożenie w regionie - przekonuje Bartosiewicz.
W odróżnieniu od wcześniejszych, najnowsze akty antysemickie sprawiają wrażenie zorganizowanej akcji. Jak dodaje analityk, anonimowe kanały w serwisie Telegram publikowały adresy synagog i nazwiska rabinów z południa Rosji. Ale radykalizacja islamska północnego Kaukazu trwa od dawna.
To samo mówi Lew Kadik, dziennikarz portalu Delfi i były zastępca działu polityki krajowej w rosyjskim "Kommiersancie".
Przez ostatnie 20 lat rosyjski Kaukaz Północny był świadkiem postępującej islamizacji i degradacji świeckich struktur państwowych. Władze Rosji przymknęły oczy na nauczanie radykalnego islamu na początku XXI w. Od tego czasu Dagestan i Czeczenia stały się bardziej zislamizowane niż kiedykolwiek wcześniej - mówi Kadik.
Kadik mówi o2.pl, że władze na Kremlu zainteresowane były głównie lojalnością miejscowych elit. To z kolei sprzyjało większej przychylności ludności na radykalizację i wierność bardziej islamowi, niż Kremlowi. Łącząc to z rosyjską ksenofobią i programową niechęcią wobec mieszkańców Kaukazu, dostajemy przepis na katastrofę, w której ludność Kaukazu czuje się bardziej związana z kręgiem kultury arabskiej i islamskiej, niż rosyjskiej.
Po drugie - Kadyrow
Istotna jest w tym rola Ramzana Kadyrowa. Czeczeński władca rządzący krajem twardą ręką i odpowiedzialny za zabójstwa przeciwników politycznych i opozycji, wyraźnie poczuł wiatr w żaglach, kiedy wybuchł konflikt izraelsko-palestyński.
Miłosz Bartosiewicz tłumaczy, że od wybuchu konfliktu szef republiki Czeczenii nasilił pozycjonowanie się jako obrońcę muzułmanów i światowego islamu. Zajął stanowisko jednoznacznie propalestyńskie, oskarżając też państwa muzułmańskie o niedostateczną pomoc Palestyńczykom. Przykład idzie z góry, przyzwolenie dla antyizraelskich postaw rosło.
Nie widzę tu jednak świadomej polityki Kremla. To gra samego Kadyrowa, obliczona na zwiększenie swojej popularności na Kaukazie Północnym i szerzej - w świecie muzułmańskim - tłumaczy analityk.
Nie tylko otwarcie antyizraelskie postawy wśród polityków wpływają na wzrost nastrojów antysemickich. Miłosz Bartosiewicz uważa, że winny eskalacji jest również choćby gubernator Dagestanu Siergiej Mielikow, który sprzeciwił się pokojowej demonstracji poparcia dla Palestyńczyków. Nie dał ludziom szansy na wyrażenie niezadowolenia w kontrolowany sposób, przez co zislamizowana ludności republiki poczuła się uciskana we własnym kraju.
Po trzecie: przyzwolenie
Zielone światło dał także Władimir Putin. Jak mówi Lew Kadik, Kreml desperacko potrzebuje dziś upadku proukraińskiej koalicji Zachodu. Dlatego władze Rosji otwarcie opowiedziały się po stronie Hamasu. Ta polityczna gra, skierowana na antyzachodnie nastroje globalnego Południa, w połączeniu z antysemicką propagandą, również przyczyniła się do wydarzeń z Machaczkały.
Poza kontrolą
Na koniec Kadik dodaje, że gdyby polityka Kremla wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego była bardziej wyważona, lokalne władze sprzeciwiłyby się antysemickim incydentom znacznie sprawniej.
Wyłapałyby wszystkich, którzy chcieli udać się na lotnisko, jeszcze zanim wyszliby z domów i aresztowały ich za działalność w sieciach społecznościowych. Zatrzymani zostaliby choćby twórcy kanału Dagestan Morning w serwisie Telegram, który otwarcie koordynował atak na lotnisko.
Tym razem po prostu nie wiedzieli, co robić. Zasadniczo Moskwa nie powiedziała im, jak reagować na te antysemickie wybuchy - mówi dziennikarz, który wyjechał z Rosji po wybuchu wojny w Ukrainie.
I on, i Bartosiewicz przekonują, że władzom Dagestanu sytuacja zwyczajnie wymknęła się spod kontroli. A to nie jest dobrze widziane w kraju autorytarnym, jakim jest Rosja, dlatego w poniedziałek zaczęły się działania władz. Zatrzymano wielu atakujących lotnisko, posypały się zarzuty i sprawy karne za "wszczynanie masowych rozruchów". Wszystko to ma oczywiście uspokoić gospodarza Kremla.
Wydarzenia w Machaczkale w mojej ocenie to efekt oddolnego niezadowolenia w regionie oraz niezgody ludności muzułmańskiej na wydarzenia w Palestynie, ale także podsycania nastrojów przez Kadyrowa. To swoisty "wybuch ludowego gniewu" na Północnym Kaukazie - podsumowuje Bartosiewicz.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.