Sprawę opisał portal tatromaniak.pl, do którego zwrócili się turyści zaniepokojeni widokiem, jaki zastali w Tatrach. Otóż kilka dni temu na szlaku Orla Perć, który jest uznawany za jeden z najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych tatrzańskich szlaków, turyści zauważyli wspinającego się ojca z około 12-letnią córką.
Według doświadczonego turysty, który zwrócił się do portalu tatromaniak.pl dziecko nie miało kasku, żadnej asekuracji i czuło się ponoć bardzo niepewnie na szlaku. Ponadto, kiedy zapytano ojca dziewczynki, czy zgodzi się, aby nastolatka skorzystała z jego (pytającego) sprzętu, opiekun dziecka miał odpowiedzieć, że nie potrzebują żadnej pomocy.
Ojciec ostatecznie zdecydował się zejść na dół z dziewczynką pierwszym możliwym sposobem do Doliny Pięciu Stawów, czyli żółtym szlakiem z Koziej Przełęczy.
Ojciec dziewczynki zabrał głos w sprawie
Pod opisem sytuacji na facebookowym profilu Tatromaniaka ujawnił się ojciec dziewczynki - pan Przemysław i opisał zdarzenie ze swojego punktu widzenia. "Opis czytelnika to niestety mieszanina faktów, subiektywnych ocen oraz radosnej twórczości autora"- napisał ojciec nastolatki.
Tak, szliśmy powoli, przepuszczając co jakiś czas szybciej idących turystów. Że względu na ekspozycję szliśmy dużo wolniej, niż córka by dała radę. Jednak uparłem się, żeby asekurować każdy jej krok. Moja Karolina denerwowała się, że trochę blokuje ruch i ta sytuacja ją zestresowała. Ale to ja jestem odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo, a nie postronni widzowie, którym się tylko wydaje, że tak trafnie oceniają sytuację - napisał tata Karoliny.
Pan Przemysław podkreślił, że jego córka Karolina regularnie wspina się po górach i "takie trudności to nie jest dla niej problem". Ojciec zaznaczył, że nie zmienili trasy dzięki sugestii turysty. "Plan był taki, żeby zejść z Koziej Przełęczy i tak też zrobiliśmy" - czytamy w poście.
Nie, nie "cudem nikomu nic się nie stało", ale dlatego, że znam doskonale ten szlak i każdy krok był zaplanowany - podkreśla ojciec dziewczynki.
To córka ciągnęła ojca w góry
Tata Karoliny zaznaczył, że przeciwnie do tego, co myślał turysta, to nastolatka chciała koniecznie iść tym szlakiem. Nie była to ambicja mężczyzny.
Ja nie skakałem z radości biorąc dzień wolny po to, żeby wstać o 2 w nocy i jechać w Tatry, by powspinać się jeszcze przed dotarciem tłumów - napisał mężczyzna.
Ojciec Karoliny twierdzi także, że mimo iż, ciężko w to uwierzyć, to inne szlaki są już dla niej za proste. "Schodziliśmy razem naprawdę setki kilometrów po górach. Kiedyś ja jej pokazywałem góry - dzisiaj ona mnie ciągnie" - napisał.
Tego wszystkiego autor listu mógł się ode mnie dowiedzieć na szlaku. Gdyby tylko zapytał. Ale nie zrobił tego, wbrew treści listu. Wolał ocenić. Rzeczywiście, zaproponował uprząż dla Karoliny. Tak, odmówiłem - z dwóch powodów. Po pierwsze, łańcuchy były tam tak poprowadzone, że wpinanie lonży mocno utrudniało wędrówkę. A po drugie to było tuż przed samą Kozią Przełęczą, z której i tak schodziliśmy na dół. Trzeba przyznać, że autor na podstawie tej krótkiej wymiany zdań napisał całkiem ładna historię - napisał pan Przemysław.
Ojciec pokazał zdjęcie "przestraszonej" nastolatki
Ojciec nastolatki załączył do opisu zdjęcie "przestraszonej" Karoliny, na opisywanym odcinku Orlej Perci.
Mężczyzna jednocześnie zwrócił się z apelem do wszystkich, którzy chodzą po górach. "Na koniec moja prośba: jak widzicie trudną sytuację na szlaku, nie bójcie się podejść i zapytać. Być może ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy. A być może sytuacja okaże się zupełnie inna, niż się Wam wydaje"- czytamy w poście.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.