Dziki coraz swobodniej czują się w miejskiej przestrzeni i chętnie podchodzą pod skupiska ludzkie czy sklepy w poszukiwaniu jedzenia.
To często efekt rozlewających się na obrzeżach miejskich osiedli mieszkaniowych, których budowa zabiera wolno żyjącym zwierzętom przestrzeń do życia.
Tak stało się w przypadku osiedla Wagowa w Sosnowcu, gdzie zwabione i dokarmiane przez ludzi zwierzę zadomowiło się na dobre w ich bezpośrednim sąsiedztwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Zdjęcie z nadleśnictwa. Ten widok świadczy o jednym
Czy ktoś wie, jak zakończyła się interwencja policji i weterynarza w sprawie dzika, który buszuje po Wagowej między blokami? - zapytał przed kilkoma dniami na lokalnej grupie jeden z mieszkańców Sosnowca.
A inna mieszkanka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówi:
Na początku ludzie traktowali go jak przyrodniczą ciekawostkę. Ktoś rzucił mu do zjedzenia jabłko, inny marchewkę. Niestety, z czasem dzik przyciągnął osoby, które chciały zrobić mu krzywdę. Rzucano w niego cegłówkami, czy petardami. – opowiada kobieta.
Czytaj także: Walka wilków z dzikiem. Nagrał to w Polsce
Teraz nikt nie wie, co począć ze zwierzęciem, które przyzwyczaiło się do życia wśród ludzi. Przemysław Bartos z organizacji "Przyroda dla Sosnowca" w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podpowiada, że najrozsądniej byłoby zwierzę odłowić i wywieść poza teren osiedla.
Należy przeprowadzić tzw. odłów redukcyjny, który powinien odbyć w porozumieniu między Centrum Zarządzania Kryzysowego w Sosnowcu i lokalnym nadleśnictwem. Takie zwierzę należy potem wywieźć kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie zostało odłowione. Dzik oczywiście może wrócić. Jest jednak dusza szansa, że w lesie znajdzie już dość pokarmu, żeby pozostać w swoim naturalnym środowisku - radzi przyrodnik.