17 lipca 2010 roku Iwona Wieczorek wracała samotnie do swojego mieszkania w Gdańsku. Nieco wcześniej pokłóciła się z grupą znajomych podczas imprezy w sopockim "Dream Clubie". 19-latka nigdy nie dotarła do docelowego miejsca.
Sprawą Iwony Wieczorek zajęli się funkcjonariusze z różnych części Polski i dziennikarze śledczy. Do tej pory nie udało się odpowiedzieć na pytanie o to, co stało się z dziewczyną.
Uporać się z tą zagadką próbował Janusz Szostak. Dziennikarz śledczy przedstawił szereg nieujawnionych wcześniej informacji, jednak ostatecznie nie osiągnął swojego celu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szostak zmarł 10 grudnia 2021 roku w wieku 64 lat. Wcześniej pisał w mediach społecznościowych o tym, że choruje na COVID-19.
W rozmowie z "Faktem" wdowa po Szostaku wyznała, że sprawa Iwony Wieczorek mocno wpłynęła na jego życie. Uważa, że powstały w związku z tym stres przyczynił się do śmierci dziennikarza.
Stała się wręcz jego obsesją, bo tak bardzo chciał, żeby osoby związane z zaginięciem tej dziewczyny poniosły karę, a ona sama doczekała się godnego pochówku. Mam przekonanie, że po latach ciszy, ta sprawa zrobiła się znowu medialna właśnie dzięki Januszowi i jego książkom. Wiem też, że w dużym stopniu przyczyniła się do śmierci mojego męża. Był atakowany w internecie, wyśmiewany, szykanowany i zastraszany. Wydaje mi się, że wielu osobom spadł kamień z serca, że Janusza już nie ma i nie zajmuje się sprawą Iwony. Uważam, że to nie COVID był główną przyczyną jego śmierci, ale stres i przemęczenie - powiedziała Aldona Błaszczyk-Szostak.
Niepokojące wiadomości do Szostaka
Aldona Błaszczyk-Szostak ujawniła także, iż po śmierci męża znalazła w jego telefonie bardzo niepokojące wiadomości. Sama też takie dostawała.
Wdawał się w dyskusje z internautami, którzy wyśmiewali jego ustalenia w sprawie Iwony Wieczorek. Po śmierci męża przeczytałam wiadomości w jego telefonie. Były obraźliwe, perfidne. Później takie same wiadomości zaczęłam otrzymywać również ja. Musiałam zablokować swoje konta w mediach społecznościowych. Wokół naszej fundacji krążyło wiele fałszywych osób, które wynosiły wiadomości dla osób zainteresowanych. Janusz się tego domyślał - podsumowała.
Czytaj także: Skandal na Ibizie. Turysta obłapiał stewardessę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.