Wojna w Ukrainie sprawiła, że ucierpiało wielu rosyjskich oligarchów. Z każdej strony nakładano na nich sankcje, które były karą za to, że Władimir Putin dopuścił się agresji zbrojnej na swojego sąsiada. Mocno oberwał m.in. Roman Abramowicz, którego życie mocno się zmieniło.
Miliarder z Rosji na stałe opuścił swoją ojczyznę. Musiał także sprzedać klub piłkarski Chelsea FC, którego był właścicielem od wielu lat. Niedawno Abramowicz walczył przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zniesienie sankcji. Próbował udowodnić, że nie ma żadnych związków z reżimem Putina, ale nikt mu nie uwierzył i sankcje zostały podtrzymane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Abramowicz już od dłuższego czasu mieszka na stałe w Turcji. Niedawno kupił sobie posiadłość w Stambule. Tam stara się żyć normalnie i jedno się nie zmieniło. Nadal ma gest i lekką ręką rozdaje pieniądze.
Czytaj także: Trzymał w domu tygrysicę. Grozi mu więzienie
W tureckich mediach głośno jest o historii, która wydarzyła się w ostatnich dniach. Rosyjski oligarcha z dwójką przyjaciół udał się do jednej z restauracji w Stambule. Zjedli m.in. kebab i skrzydełka, a rachunek wynosił 85 tys. turecki lirów (około 11,5 tys. złotych). To jednak nie wszystko.
Abramowicz widocznie był bardzo zadowolony z obsługi, bo zostawił ogromny napiwek. Kelnerzy byli w szoku, bo kwota znacznie przewyższała rachunek za zamówienie. Rosyjski oligarcha miał dać obsłudze 175 tys. tureckich lirów, co w przeliczeniu na polską walutę daje ponad 23 tys. złotych.
Czytaj także: Rajskie święta Lukasa Podolskiego. Znamy ceny
Były właściciel Chelsea FC po wszystkim opuścił restaurację w towarzystwie prywatnej ochrony. Historia z kolei błyskawicznie obiegła najpierw media tureckie, a potem z całego świata. Trudno się dziwić, bo dla pracowników są to pieniądze, jakich w takiej kwocie nigdy nie dostali w formie napiwku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.