Poszukiwany przez policję Grzegorz Borys nie był na zwolnieniu od psychiatry w dniu morderstwa jego 6-letniego synka. Wbrew spekulacjom, 44-letni żołnierz nie jest też "świetnie wyszkolonym komandosem", w armii pełnił zupełnie inną rolę. Policja i żandarmeria wojskowa kolejną dobę poszukują mordercy dziecka, sprawdzane są rozmaite tropy.
Trafiła do szpitala w Wejherowie, bo gorzej się poczuła, lekarze stwierdzili, że jest po niedawno przebytej ciąży. Gdy zaczęli wypytywać 44-letnią pacjentkę o to, co stało się z dzieckiem, kobieta wskazała im miejsce ukrycia zwłok noworodka.
Grzegorz Borys z Gdyni (woj. pomorskie) podejrzewany jest przez policję o zamordowanie 6-letniego syna Olka. Mężczyzna zaraz po tragedii przepadł w tajemniczych okolicznościach. Wciąż szukają go mundurowi. Zachowanie 44-latka skomentował znany i ceniony kryminolog, a także psychiatra Jerzy Pobocha.
To już ósmy dzień policyjnej obławy na Grzegorza Borysa z Gdyni. 44-latek według śledczych miał zamordować własnego syna Olka. Sześciolatek został odnaleziony z ranami ciętymi szyi. Na ratunek niestety nie było żadnych szans. Teraz wróżka Anna Kempisty wyjawiła w rozmowie z dziennikarzami, co zobaczyła w tej sprawie w kartach.
6-letni Aleksander z Gdyni został w brutalny sposób zamordowany przez własnego ojca. Służby w całym kraju prowadzą poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa. Kiedy odbędzie się pogrzeb dziecka? Z najnowszych doniesień wynika, że nieprędko.
Obława na Grzegorza Borysa trwa już ósmy dzień. Podczas gdy służby kontynuują poszukiwania, władze Gdyni poinformowały o odwołaniu lubianej przez mieszkańców miasta imprezy. – Bezpieczeństwo uczestników stanowi dla nas najwyższy priorytet – podkreślono w komunikacie Gdyńskiego Centrum Sportu.
Ta zbrodnia wstrząsnęła Polską. 20 października 2023 roku w mieszkaniu w Gdyni ujawniono zwłoki 6-letniego Olusia. Zdaniem policji chłopca zamordował jego ojciec, Grzegorz Borys. Obława na 44-latka, który zdążył uciec, trwa już siódmy dzień. Teraz znany jasnowidz Krzysztof Jackowski zabrał głos. Miał wizję, gdzie skrył się poszukiwany mężczyzna.
O tej tragedii mówi cała Polska. 20 października w mieszkaniu w Gdyni natrafiono na ciało 6-letniego Olka. Chłopiec według policji miał zginąć z rąk swego ojca, Grzegorza Borysa. Mundurowi prowadzą poszukiwania 44-latka. Sprawę skomentował znany prawnik Marcin Kruszewski. Powiedział, co grozi mordercy.
Grzegorz Borys jest poszukiwany w związku z zabójstwem 6-letniego Olusia. Do morderstwa doszło w ubiegły piątek (20 października). Mężczyzna miał uśmiercić swojego syna, a potem ukryć się w lesie. Trwają intensywne poszukiwania na obszarze Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. To nadal najbardziej prawdopodobne miejsce ukrywania się 44-latka.
Nieprzerwanie trwają poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa podejrzewanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 6-letniego syna. Policja, Żandarmeria Wojskowa i Straż Leśna przeczesują lasy w okolicach Gdyni. - On w ten sposób prowokuje niektórych ludzi - twierdzi w rozmowie z "Faktem" był analityk Komendy Głównej Policji Marek Siewert.
Tysiąc policjantów, kolejny dzień obławy i europejski nakaz aresztowania wydany przez sąd. Grzegorz Borys, zawodowy żołnierz podejrzewany o zabicie sześcioletniego syna z survivalowym plecakiem nadal się ukrywa. Jak działa zbieg i co zapewnia mu przetrwanie w trudnych warunkach, w rozmowie z o2.pl wyjaśnia Paweł Szlendak, instruktor survivalu z grupy Partyzanci Lubelszczyzny.
W mieszkaniu znaleziono zwłoki jego sześcioletniego synka, on sam z survivalowym ekwipunkiem w plecaku zbiegł do pobliskiego lasu. Poszukiwania Grzegorza Borysa, żołnierza Marynarki Wojennej podejrzanego o zamordowanie dziecka, trwają od pięciu dni. - Jeżeli żyje, nie sądzę, że uda mu się ukrywać dłużej niż do Bożego Narodzenia - mówi w rozmowie z o2.pl generał Roman Polko.
Policja wciąż poszukuje Grzegorza Borysa, który najprawdopodobniej zamordował sześcioletniego synka. Teraz głos na temat domniemanego zabójcy zabrał Łukasz, który z poszukiwanym 44-latkiem przez rok służył w wojsku.
Na jaw wychodzą kolejne wstrząsające szczegóły tragedii z Gdyni. Sześcioletni Olek miał stracić życie z rąk własnego taty - Grzegorza Borysa. Teraz "Fakt" ujawnił dramatyczne kulisy odnalezienia ciała dziecka. Makabrę ujawniła mama chłopca - pani Karolina. "Coś ją tchnęło, żeby wrócić do domu" - mówił dla tabloidu informator.
Nie milkną echa potwornej tragedii z Gdyni. W jednym z mieszkań znaleziono ciało 6-letniego Olka. Policja o morderstwo dziecka podejrzewa jego ojca Grzegorza Borysa, który jest czynnym żołnierzem Wojska Polskiego. Teraz o 44-latku wypowiedziała się pewna osoba z jednostki. Zwróciła uwagę na ten szczegół.
ORP "Orzeł" to jedyny okręt podwodny w Marynarce Wojennej RP. Przez długi czas był w remoncie i dopiero niedawno znowu stał się "pływalny". Niewiele brakowało, aby w piątek nawet to się skończyło. Jak ustalił portal o2.pl, było blisko poważnego uszkodzenia jednostki.
"Policjanci, którzy poszukują Grzegorza Borysa proszą, aby przez najbliższe godziny nie wchodzić do lasu między Chwarznem, a Karwinami" - taki komunikat pojawił się na stronach pomorskiej policji. Akcja ma związek z pościgiem za mordercą 6-letniego Aleksandra z Gdyni, którym być może jest jego ojciec. Dramat rozegrał się w Trójmieście w piątek 20 października.
Trwają poszukiwania Grzegorza Borysa podejrzanego o zabicie 6-letniego synka ze szczególnym okrucieństwem. W piątek (20 października) ciało chłopca w mieszkaniu w Gdyni znalazła jego mama. Co o poszukiwanym 44-latku mówią mieszkańcy gdyńskiego osiedla? Pewien mężczyzna twierdzi, że w dniu zabójstwa Olusia spotkał w lesie ''podejrzaną osobę''.