12-letnia Ffion Jones z Cardiff w Walii doznała nagłego zatrzymanie krążenia i czekała godzinę na przyjazd karetki. Koroner prowadzący śledztwo w sprawie jej śmierci stwierdził, że dziewczynka przeżyłaby, gdyby pogotowie ratunkowe przyjechało wcześniej.
Rząd stanu Queensland w Australii zainspirował się ekipą ratunkową, która zatrzymała się w drodze do szpitala i zabrała umierającą kobietę na plażę. Dzięki tej historii powstała inicjatywa, której celem jest spełnianie ostatnich życzeń śmiertelnie chorych pacjentów. Jako pierwsza skorzystała z tego 92-letnia Betty Dowsett. To nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa.
Tragedia na drodze krajowej nr 94 w miejscowości Kolonia w pobliżu Bolesławia w woj. małopolskim. Jadący na sygnale ambulans pogotowia zderzył się z autem osobowym. Nie żyje jedna osoba.
Ratownicy z łódzkiego pogotowia ratunkowego zostali wezwani do 50-letniego mieszkańca dzielnicy Stary Widzew. Mężczyzna miał problemy z oddychaniem i konieczne było przewiezienie go do szpitala. Tu jednak zaczęły się "schody" - dosłownie i w przenośni. Pacjent ważył 270 kg i nie wiadomo było jak go znieść z 2. piętra.
Policjanci z Łańcuta uratowali 29-latkę, która zasłabła w radiowozie. Kobieta znajdowała się pod wpływem alkoholu, a przez ostatnie dwa dni nie chciała opuścić piwnicy w domu byłego partnera.
Ludzie wyzywają ich od „chamów” i „chu****w”. Traktują jak zawalidrogi na osiedlowych uliczkach. A przecież oni jadą ratować czyjeś życie. Łukasz Szymczyszyn opowiedział WP, z czym się wiąże praca w polskim pogotowiu.
Kobiecie nie podobało się, że karetka zaparkowała przed jej domem.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w Gorzowie Wielkopolskim. Ambulans nie mógł wyjechać z osiedla.
31-letni mieszkaniec Puław wezwał karetkę do jednego z tamtejszych barów. Siedział z kolegą na piwie, gdy nagle "zaczęło się z nim robić źle".
"Może i ratujecie ludzkie życia, ale nie parkujcie w głupim miejscu i nie blokujcie mojego podjazdu" - karteczkę z takimi słowami znaleźli brytyjscy ratownicy za wycieraczką.
Do chłopca potrąconego na drodze do Nidzicy pierwsza przyjechała policja. Na karetkę trzeba było długo czekać. Zawiodła technika systemu 112.