Ukraiński rząd znów zapowiada działania mające na celu doprowadzenie do odpowiedzialności unikających poboru mężczyzn. W komunikacie rząd w Kijowie zapowiedział, że na mocy najnowszej ustawy takie osoby będą ścigane przez policję. Zmiany mają uszczelnić pobór w Ukrainie.
Czterech obywateli Ukrainy zostało zatrzymanych po przepłynięciu przez rzekę Cisę na granicy z Węgrami. Mężczyźni byli około 50 metrów od granicy, gdy zostali schwytani przez służby. To kolejny raz, kiedy młodzi Ukraińcy uciekają przed poborem do wojska. W sieci zamieszczono zdjęcie złapanej czwórki.
Na froncie ukraińskim walczy wielu młodych rosyjskich żołnierzy, głównie poborowych. Obiecano im, że nie będą musieli brać udziału w bezpośrednich starciach, jednak rzeczywistość okazała się inna. Teraz rosyjski profesor Igor Lipsits uważa, że Władimir Putin szykuje kolejną falę powołań dla poborowych.
Rosja prowadzi działania na rzecz skłonienia lub zmuszenia przebywających w tym kraju imigrantów do zaciągnięcia się do wojska i walki na wojnie w Ukrainie. W ostatnim czasie w Moskwie przeprowadzono nalot na kilka miejsc, w których przebywali imigranci. Dostali oni natychmiastowe wezwanie do wojska.
W przyszłym roku na kwalifikacji wojskowej ma się stawić przeszło 230 tys. osób. Aby otrzymali konkretną kategorię wojskową, będą musieli przejść podstawowe badania. Mężczyźni w wieku poborowym najczęściej zastanawiają się nad tym, czy będą musieli przed komisją rozebrać się do naga.
Siły Zbrojne Ukrainy doczekały się swojego oddziału skazańców w związku z pilną potrzebą uzupełnienia niedoborów żołnierzy na polu bitwy. Pierwsi więźniowie już rozpoczęli szkolenie przed wysłaniem na linię frontu.
Armia Władimira Putina się nie patyczkuje. W rosyjskich obwodach setki zmobilizowanych osób, które odmówiły walki na Ukrainie, są teraz siłą wysyłani na front. - Idą związani do okopów - podkreślają Rosjanie na telegramie.
Wojska rosyjskie rozpoczęły ofensywę na północy obwodu charkowskiego. Ukraina szuka rezerw, ale wielu żołnierzy nie jest gotowych na prawdziwą bitwę z armią Władimira Putina.
W ciągu jednego dnia w Moskwie policja zatrzymała ponad kilkudziesięciu poborowych ubiegających się o odroczenie służby wojskowej. Odebrano im rzeczy osobiste, a następnie zostali przewiezieni do jednostki wojskowej niedaleko stolicy kraju. Trafią niebawem na front?
Pomiędzy Ukrainą i Rumunią płynie rzeka Cisa. Ci, którzy uciekają przed wojną i mobilizacją, próbują ją przekroczyć. Nie wszyscy jednak żywi docierają do celu.
Pływanie rzekami i udawanie choroby. Mężczyźni z Ukrainy robią wszystko, aby nie zostać wcielonym do armii i walczyć z rosyjskim agresorem. Dziennikarze BBC ustalili liczbę mężczyzn, którzy uciekli przed wojną. - Nie wszyscy jesteśmy wojownikami - broni się jeden z nich.
Około 40 tys. rosyjskich żołnierzy uczestniczy w natarciach na Awdijiwkę w obwodzie donieckim. Ich straty są ogromne, bowiem na pierwszą linię frontu Rosjanie rzucają żołnierzy bez odpowiedniego przeszkolenia oraz sprzętu. Podobny manewr Rosjanie zastosowali w Bachmucie.
Kilku zmobilizowanych apeluje teraz do Władimira Putina, a nagranie pojawiło się w mediach społecznościowych.
W Lipiecku w mieście oddalanym o 442 km od Moskwy, młody mężczyzna uciekł z wojska, mając przy sobie granaty oraz pistolet maszynowy. Rosjanin daleko nie uciekł, gdyż jak informuje policja, został zabity nieopodal Lipiecka.
Rosyjscy poborowi muszą nierzadko funkcjonować w spartańskich warunkach. Armii Władimira Putina brakuje nie tylko wyposażenia i uzbrojenia, ale nawet jedzenia. Z licznych relacji w sieci wynika, że zmobilizowani mężczyźni żyją głównie o chlebie i wodzie. W piątek media obiegło nagranie, na którym poborowi stacjonujący pod Moskwą znajdują kryjówkę z zapasami żywności. – Oto przeznaczona dla nas pomoc humanitarna – mówi jeden z mężczyzn, nie kryjąc oburzenia.
Wyzwiska, zmuszanie do powrotu a nawet przechowywanie w przetłoczonych piwnicach. Taki scenariusz rosyjskim żołnierzom szykują ich przywódcy, jeśli poborowi nie zgodzą się walczyć na froncie przeciwko Ukrainie.
Zmobilizowani żołnierze z republiki Baszkortostanu na nagraniu, które obiegło ostatnio sieć narzekali na bardzo złe warunki. Sprawy nie potoczyły się po ich myśli. Okazuje się, że zostali wysłani są do Ukrainy bez żadnego przeszkolenia. Żony poborowych zabrały głos. Są wściekłe na dowódców, a w samej republice pojawia się coraz więcej głosów anty-putinowskich.
Rosyjscy żołnierze wciąż nie otrzymali zapłaty za gotowość do walki w Ukrainie. Kilkunastu z nich wydawało oświadczenie, domagając się należnych pieniędzy. Mają dostać około 100 tysięcy rubli na głowę.