To spotkanie pan Marcin zapamięta na długi czas. W okolicach przejazdu kolejowego Borowina (woj. podkarpackie) ujrzał rzadko spotykane zwierzę. Jego oczom ukazała się wyjątkowa sarna.
Policjanci z Krakowa uratowali młodą sarenkę walczącą o życie w rwących wodach Odry w Słubicach. Nagranie z tej wzruszającej akcji szybko obiegło sieć, zdobywając serca internautów i pokazując, że każde życie zasługuje na ochronę.
Wypadki z udziałem dzikich zwierząt, szczególnie saren, zdarzają się coraz częściej. Do jednego z nich doszło ostatnio na drodze krajowej 42 w miejscowości Kodrąb pod Radomskiem (woj. łódzkie). 30-letnia kobieta, która jechała Skodą, straciła panowanie nad pojazdem.
Do sieci trafiło zdumiewające nagranie. Widać na nim, jak dwie sarny usiłują pokonać ulicę. Nie byłoby to trudne, gdyby nie fakt, że stały na niej samochody, które zatrzymały się na czerwonym świetle. Dlatego decydują się przeskoczyć nad stojącym w łańcuchu aut audi. Niestety, udało się tylko jednej.
Chwile grozy przeżyło koźlęcie sarny z leśnictwa Majdany (Lidzbark Warmiński). Zwierzę wpadło do jednej z kilku nor, gdzie się zaklinowało. Na całe szczęście przeraźliwy krzyk młodej sarny w porę usłyszała leśniczka Agnieszka, która po zbadaniu sprawy pomogła uciec ze śmiertelnej pułapki koźlątku. I w ten sposób uratowała mu najpewniej życie.
Wędrówka po lesie może napędzić stracha, jeśli usłyszymy dziwne dźwięki docierające do nas z leśnej gęstwiny. Takie dość przerażające odgłosy udało się zarejestrować na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych przez Lasy Państwowe.
Tak wygląda mała sarna poraniona kosiarką - przestrzegają pracownicy ośrodka rehabilitacyjnego Mysikrólik i apelują: uważajcie podczas koszenia trawy.
Wiosna, a wraz z nią wzmożone spacery pośród przyrody, to trudny czas dla dzikich zwierząt. Właśnie teraz uczą samodzielności swoje potomstwo, to dla nich szczególny czas. Leśnicy apelują do właścicieli psów, aby nie spuszczali ich w lesie ze smyczy. Spłoszone koźlę może opuścić miejsce, w którym zostało pozostawione przez matkę.
Maj to szczyt sezonu rozrodczego popularnych w Polsce szaraków. Inaczej niż w przypadku innych małych ssaków, młode rodzą się z otwartymi oczami. Popularny mit głosi, że nie zamykają ich także osobniki dorosłe w trakcie snu. Jak jest naprawdę? Wyjaśniają leśnicy z Karkonoskiego Parku Narodowego.
Leśnicy pokazali zdjęcie skąpanego w słonecznych promieniach lasu z pierwszym śniegiem, internauci zachodzą w głowę, szukając na nim uwiecznionego zwierzęcia. Czworonożna postać czujnie obserwująca fotografa sprytnie ukrywa się w kadrze, a dostrzec ją na pierwszy rzut oka naprawdę nie jest łatwo.
Podczas spaceru po bieszczadzkiej łące leśnik napotkał parę saren i szybko chwycił za telefon. Rozczulające nagranie wrzucił do sieci. Reakcja zwierząt na widok aparatu topi serca internautów. "Ona czujna, on wyluzowany - jak w życiu" - komentują filmik.
Siedzieli w kawiarnianym ogródku w centrum Poznania, a obok łowczy zabijał sarnę. Po wszystkim spakował zwłoki zwierzęcia do samochodu. "Chcieliśmy pomóc, a zamówiliśmy jej kata" - żalą się świadkowie zdarzenia, którzy chcąc pomóc zwierzęciu, zawiadomili Straż Miejską.
Leśnicy, spacerując po lesie, zauważyli niewielkie zwierzę, które doskonale się zakamuflowało. Trzeba było mocno wytężyć wzrok, by dostrzec sarenkę. A czy ty, patrząc na poniższe zdjęcie, potrafisz zlokalizować zwierzątko? To świetny test na spostrzegawczość.
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach - Biebrzański Park Narodowy apeluje w kwestii dotykania dzikich zwierząt. Specjaliści podają przykład koziołka, który został znaleziony i wygłaskany przez dzieci, co pozbawiło go możliwości szczęśliwego dzieciństwa u boku matki. Takie zachowanie może mieć tragiczne skutki dla młodych zwierząt.
Pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego apelują do turystów i ostrzegają: jeśli spotkaliście małe sarniątko w lesie, pod żadnym pozorem nie podchodźcie i nie głaszczcie zwierzaka. To może mieć fatalne skutki dla maleństwa. Co trzeba zrobić? Jak najszybciej się oddalić. W ten sposób nie przeszkodzicie matce w opiece.
68-latek z podkrakowskiej gminy Zielonki dobił ciężko ranną sarnę, która leżała na poboczu drogi. Zamiast poczekać, aż przyjedzie weterynarz, mężczyzna postanowił skrócić jej cierpienie. Teraz grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Na jednej z grup pochwaliła się zdjęciem malutkiej sarenki, spotkał ją hejt w sieci. Ludzie na widok zwierzęcia prześcigali się w komentarzach, jak należy postąpić w takich przypadkach. "Pół Polski kłóci się o maleńkiego zwierzaczka, a ja nawet jej nie dotknęłam" - skarży się kobieta.
Dzikie zwierzęta potrafią zaskoczyć. Choć raczej stronią od zgiełku miasta, to zdarza się, że pojawią się w miejscu publicznym, wśród ludzi. Tak odważna okazała się sarna na Śląsku. Nie bacząc na klientów stacji benzynowej, leżała na podłodze i piła wodę z miski.