WP: Z zawodem stewardesy jest pani związana od 2011 r, ale z małą przerwą?
Tak. W sumie przepracowałam 5 i pół roku. Kiedyś zrezygnowałam z pracy stewardesy na rzecz kariery w korporacji. Niestety praca przy komputerze nie przypadła mi do gustu i po 2 latach wróciłam do latania. Trzeba uważać, bo to uzależnia.
A co najbardziej?
Najlepsze w pracy stewardesy są zdecydowanie podróże. Praca ta dała mi możliwość zobaczenia miejsc, o których wcześniej nawet nie śniłam.
Ale pewnie nie zawsze jest różowo. Bywają też chwile słabości i ochota, by rzucić wszystko?
Chwile słabości pojawiają się wraz z brakiem snu. Nieregularne zmiany dają w kość. Często pracujemy w nocy. Loty trwają ponad kilkanaście godzin. Prace rozpoczynamy o różnych godzinach. Jednego dnia może to być 4 rano, a następnego 22. Do tego dochodzą zmiany stref czasowych i jetlag. Powoduje to totalne rozregulowanie organizmu, a co za tym idzie spadek samopoczucia. Uśmiech cały czas musi gościć na twarzy. Należy pamiętać o tym, że naszym głównym zadaniem jest dbałość o bezpieczeństwo pasażerów, także trzeba mieć oczy dookoła głowy. Dodajmy do tego znoszenie kaprysów niektórych pasażerów i wtedy właśnie ma się ochotę rzucić to wszystko.
*Byli tacy pasażerowie, którzy szczególnie dali się we znaki i pamięta ich pani do dziś? *
Myślę, że po pracy w zawodzie stewardesy nic mnie już nie zdziwi. Przytoczę tylko kilka historii. Koleżanka robi masaż serca. Nagle ktoś puka ją w plecy i pyta: "gdzie jest moja Cola?" Ale to nie koniec. Kiedyś walczyliśmy o życie innego pasażera. Byliśmy już bezradni, kolega zapytał, czy jest na pokładzie lekarz. Nagle ktoś wcisnął dzwonek. Koleżanka podeszła i słyszy: "niech ten lekarz przyjdzie i mnie zbada, bo bolą mnie migdałki”.
Nie wierzę.
Proszę słuchać dalej. Kiedyś pasażer oddał mocz do kubka i mi go wręczył gdyż "nie pozwoliłam mu skorzystać z toalety podczas lądowania". Nie przyjęłam prezentu.
A zdarzają się sytuacje, które pamięta się, bo są miłe?
Niestety nie mogę sobie przypomnieć żadnych wspaniałych czynów. Na pewno miłym gestem jest wręczanie nam drobnych upominków (nie takich jak z historii powyżej). Jest to bardzo miły gest.
Wróćmy więc do tych pozytywnych aspektów pracy stewardesy - zwiedzania świata. Czy były takie miejsca, w których zakochała się pani od pierwszego wejrzenia?
Chyba nie jestem zbyt stała w uczuciach, bo nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie bez zastanowienia. Każde miejsca ma swój urok. Niektóre z nich skłaniają do przemyśleń. W Bangladeszu czy na Filipinach ludzie są bardzo serdeczni i szczęśliwi pomimo tego, że są biedni i nie mają gdzie mieszkać. Jest to dość uderzające. W Australii, Nowej Zelandii czy RPA można podziwiać piękno natury, natomiast w Nowym Jorku można wmieszać się w tłum i wdać rozmowę o niczym z przypadkowym przechodniem słysząc w tle dźwięki muzyki jazowej w wykonaniu ulicznego artysty. W Rzymie są piękne zabytki, miasto aż kipi historią. No i to jedzenie... Palce lizać!
*Ale na co dzień stacjonuje pani w Dubaju. To dobre miejsce do życia? *
Moim zdaniem to dobre miejsce do życia, ale na chwilę. Niewiele osób zagrzewa tu miejsce na dłużej. Nieopodatkowana pensja i darmowe zakwaterowanie, które zapewnia większość pracodawców brzmią kusząco, ale nie jest to miasto sprzyjające założeniu rodziny. Szkoły dla dzieci są bardzo drogie. Ceny jedzenia tez nie należą do najniższych. Ogólnie jest to miasto drogie. Uwarunkowania te sprawiają, że Dubaj jest miastem przystankiem, co wiąże się z tym, że większość zawieranych tu znajomości ma charakter bardzo powierzchowny. Nowoczesna architektura imponuje, a z drugiej strony jest brak historii, co sprawia, że miasto nie ma duszy.
A pogoda nie rekompensuje?
Klimat pustynny także nie należy do moich ulubionych. Jest dużo sztucznej zieleni, ale to nie to samo, co naturalna. Dużym plusem jest dostęp do plaż. Najlepiej korzysta się z nich w zimie. Latem temperatury dochodzą do 50 st. C, do tego wilgotność powietrza potrafi osiągnąć nawet 90 proc., co sprawia ze odczuwana temperatura jest jeszcze wyższa. W Polsce przechodzimy depresję jesienną, natomiast w Dubaju ludzie mają depresję letnią. Siedzą wtedy w domu i wstrzymują się od wszelkich aktywności. Zimą natomiast można iść na plażę i wyciągnąć z garażu kabrioleta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.