Igor Pawlicki z WWF Polska powiedział Radiu Gdańsk, że rybacy już od kilku dni obserwowali drapieżną rybę. - Ze względu na specyficzną, "torpedowatą" budowę ciała nie sposób było go nie zauważyć - mówi przyrodnik.
Długi na 2,7 m miecznik został przetransportowany do Stacji Morskiej w Helu, gdzie przeprowadzona zostanie sekcja zwłok.
Miecznik, zwany również włócznikiem lub "rybą-mieczem", to ryba oceaniczna. Potrafi pływać z prędkością nawet 100 km/h, nie pozostawiając swoim ofiarom wielu szans na ucieczkę. Woda z Bałtyku mogła mu zaszkodzić ze względu na bardzo niskie zasolenie.
Rok temu w sierpniu morze wyrzuciło na plażę w Dźwirzynie miecznika, a dwa lata temu podobny okaz wpadł w rybackie sieci w okolicy Świnoujścia.
Ale nie tylko ta ryba raz na jakiś czas pojawia się w polskich wodach. W sierpniu zeszłego roku do Zatoki Gdańskiej wpłynął humbak. Dzięki naukowcom z Uniwersytetu Gdańskiego i Straży Granicznej wieloryba udało się uratować. Akcja była bardzo skomplikowana.