Tegoroczne ferie w Tatrach to prawdziwe wyzwanie dla kieszeni turystów chcących wypocząć u malowniczej górskiej scenerii czy poszaleć na stoku. O tym, jakie ceny czekają na gości poza Zakopanem piszą lokalni dziennikarze.
Najgorzej wypadają restauracje. I choć wydawać by się mogło, że poza Krupówkami ceny będą niższe, to wciąż w przypadku kilkuosobowej rodziny to wydatek kilkuset złotych. I nie ma większego znaczenia, gdzie zlokalizowana jest restauracja, choć te położone najbliżej stoków czy wodnych atrakcji liczą sobie krocie za posiłek.
Czytaj także: Poszli do baru mlecznego w Zakopanem. Pokazali paragon
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I tak, według wyliczeń jakie pojawiły się w tekście "Gazety Wyborczej" za zwykły rosół serwowany w góralskiej gospodzie zapłacimy 17 złotych, a za tradycyjną kwaśnicę przyjdzie nam zapłacić już 22 złote. Niezmiennie swoją ceną powala placek po zbójnicku. Potrawa z ziemniaków w sosie z kawałkami mięsa kosztuje nawet 54 złote. Pułapką dla płacących okazać się może klasyczny schabowy. Jego cena to 32 złote, ale warto wiedzieć, że za ziemniaki i dodatek warzywny przyjdzie nam zapłacić osobno.
W rozmowie z "GW" potwierdza to przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, którego zdaniem największym powodzeniem w tegorocznym sezonie mogą cieszyć się co najwyżej spacery po tatrzańskich dolinach:
Goście, szukając oszczędności, rezygnują z intensywnego uprawiania klasycznego sportu zimowego, jakim były m.in. zjazdówki. Zamiast kosztownych sportów będą oni spędzać czas w sposób niegenerujący kosztów - mówi Karol Wagner.
Najgorzej jest w hotelach. Te zlokalizowane tuż przy wyciągach liczą sobie za nocleg w wersji standard minimum 1200 złotych. W wypadku pokojów "na bogato" jest to wypadek około 2-3 tysięcy za dobę.
Można znaleźć tańsze noclegi już od kilkuset złotych za dobę, jednak w kilkukilometrowym oddaleniu od atrakcji. Warto jak zaznaczają autorzy tekstu przygotować się na różne niespodzianki jak to, że właściciele będą mocno oszczędzać na ogrzewaniu.