Działania rosyjskich propagandystów nastawione są wyłącznie na efekt. Nie liczy się m.in. rozwój młodych Rosjan. Widać to po akcji, którą zorganizowali funkcjonariusze Rosyjskiej Gwardii Narodowej.
Wojskowi z Rosgwardii zaczęli odwiedzać liczne szkoły, przedszkola i domy dziecka w wielu miejscach w Rosji. Podczas wizyt rozdają prezenty i podają się za Dziadka Mroza (wschodnią alternatywę Świętego Mikołaja, postać rozdającą upominki).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poranne pasmo Wirtualnej Polski, wydanie 21.12
Wizyty rosgwardzistów relacjonują rosyjskie media. Do odwiedzin doszło m.in. w Primorach, Dagestanie, Inguszetii, Kurganiu, Biełgorodzie, Kursku, Tambowie, Jarosławiu i Elektrostalu.
Jednak kontrowersji nie wzbudzają same wizyty i rozdawanie prezentów. Funkcjonariusze Rosyjskiej Gwardii Narodowej tłumaczą dzieciom, że wojna nie jest niczym złym. Usprawiedliwiają kremlowskie morderstwa i zachęcają najmłodszych do "wspierania armii rosyjskiej w wojnie z Ukrainą".
Reżim Kremla kontynuuje militaryzację dzieci. Od najmłodszych lat uczeni są, że wojna jest naturalnym stanem rzeczy. To zbrodnia wobec dzieciństwa - stwierdził na Twitterze doradca szefa MSW Ukrainy i ukraiński bloger Anton Heraszczenko.
Przypomnijmy, że to nie jest pierwszy raz, gdy dzieci stały się celem rosyjskiej propagandy. W przeszłości wielokrotnie placówki w Moskwie i innych miastach odwiedzali żołnierze i policjanci, którzy próbowali indoktrynować małych Rosjan. Poza tym od września zeszłego roku wprowadzono do programu szkolnego cotygodniowe lekcje patriotyczne "Rozmowy o tym, co ważne".
Rosyjska propaganda posługuje się także dziećmi w innym wymiarze. Pokazuje m.in. porwania dzieci z terenu Ukrainy (to za to Władimir Putin ścigany jest międzynarodowym listem gończym) jako "wybawienie dla ich losu".