Działania rosyjskich propagandystów nastawione są wyłącznie na efekt. Nie liczy się m.in. rozwój młodych Rosjan. Widać to po akcji, którą zorganizowali funkcjonariusze Rosyjskiej Gwardii Narodowej.
Wojskowi z Rosgwardii zaczęli odwiedzać liczne szkoły, przedszkola i domy dziecka w wielu miejscach w Rosji. Podczas wizyt rozdają prezenty i podają się za Dziadka Mroza (wschodnią alternatywę Świętego Mikołaja, postać rozdającą upominki).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wizyty rosgwardzistów relacjonują rosyjskie media. Do odwiedzin doszło m.in. w Primorach, Dagestanie, Inguszetii, Kurganiu, Biełgorodzie, Kursku, Tambowie, Jarosławiu i Elektrostalu.
Jednak kontrowersji nie wzbudzają same wizyty i rozdawanie prezentów. Funkcjonariusze Rosyjskiej Gwardii Narodowej tłumaczą dzieciom, że wojna nie jest niczym złym. Usprawiedliwiają kremlowskie morderstwa i zachęcają najmłodszych do "wspierania armii rosyjskiej w wojnie z Ukrainą".
Reżim Kremla kontynuuje militaryzację dzieci. Od najmłodszych lat uczeni są, że wojna jest naturalnym stanem rzeczy. To zbrodnia wobec dzieciństwa - stwierdził na Twitterze doradca szefa MSW Ukrainy i ukraiński bloger Anton Heraszczenko.
Przypomnijmy, że to nie jest pierwszy raz, gdy dzieci stały się celem rosyjskiej propagandy. W przeszłości wielokrotnie placówki w Moskwie i innych miastach odwiedzali żołnierze i policjanci, którzy próbowali indoktrynować małych Rosjan. Poza tym od września zeszłego roku wprowadzono do programu szkolnego cotygodniowe lekcje patriotyczne "Rozmowy o tym, co ważne".
Rosyjska propaganda posługuje się także dziećmi w innym wymiarze. Pokazuje m.in. porwania dzieci z terenu Ukrainy (to za to Władimir Putin ścigany jest międzynarodowym listem gończym) jako "wybawienie dla ich losu".