Planetoida 2024 YR4 znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią - taka wiadomość obiegła media pod koniec lutego. Takie zderzenie byłoby odczuwalne na całej naszej planecie. Zaniepokojeni naukowcy zdecydowali się do badań nad planetoidą i jej zachowaniem zaangażować Teleskop Jamesa Webba. Ten zaawansowany sprzęt przyniósł dobre wieści dla Ziemi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze takie zdjęcie czarnej dziury. Wypluwa potężny dżet
Planetoidę 2024 YR4 w grudniu ubiegłego roku odkryło NADA w tamach Projektu ATLAS. Jest to system wczesnego ostrzegania przed planetoidami, które mogłyby uderzyć w Ziemię. Odkrycia 2024 YR4 dokonał astronom David Rankin z pomocą danych zebranych przez teleskop w Rio Hurtado w Chile.
Czytaj także: YR4 uderzy w Ziemię? "Gwałtowny wzrost kursów"
2024 YR4 ma ok. 60 m średnicy i ma przelecieć koło Ziemi 22 grudnia 2032 roku. Pierwotnie dawano od 1,2 do 3,1 proc. szans na to, że zderzy się z Ziemią.
Zderzenie z planetoidą. Księżyc zamiast Ziemi
Ponieważ 2024 YR4 znajduje się aż 43 mln km od Ziemi, to do jej obserwacji postanowiono wykorzystać najpotężniejsze urządzenie astronomiczne - teleskop Jamesa Webba. A że jest to sprzęt dość rozchwytywany, to naukowcom na jego wykorzystanie zezwoliło tzw. emergency time. W ramach przydzielonych dwóch obserwacji zakończono już pierwszą.
Obserwacji planetoidy dokonano w podczerwieni. Proces trwał pięć godzin, a najważniejszą ustaloną kwestią był fakt, że 2024 YR4 z pewnością nie zderzy się z Ziemią. Kolejna obserwacja jest zaplanowana na maj tego roku.
Ziemię wykluczono, ale nie udało się wykluczyć zderzenia z Księżycem. Według współautora raportu z obserwacji planetoidy, Anrew Rivkina, prawdopodobieństwo uderzenia 2024 YR4 w Księżyc wynosi 2 proc. Dla nas, pozostających na Ziemi, to zderzenie ma być niegroźne.