Tragedia na statku zacumowanym w Stoczni Gdańskiej wydarzyła się w poniedziałek. Wtedy policja otrzymała zgłoszenie o śmierci 50-letniej kobiety.
Na miejscu pod nadzorem prokuratora oraz z udziałem biegłego medycyny sądowej pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej i technik kryminalistyki. Policjanci będą ustalali szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Decyzją prokuratora ciało zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych - przekazał dla TVN24 Marek Kobiałko, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Czytaj także: Wielkie zmiany w 500 plus. Seniorzy muszą o tym wiedzieć
Szczegóły śmierci kobiety nie są obecnie znane. Śledczy prowadzą dochodzenie w kierunku wypadku. Mundurowi w poniedziałek wykonali oględziny oraz przesłuchali wszystkich świadków. Oprócz tego policyjny technik sporządził dokumentację fotograficzną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku na razie nie udziela więcej informacji o zdarzeniu. - Będziemy wyjaśniać sprawę - powiedziała krótko.
Czytaj także: Kontrolerzy zapukają do drzwi. Możliwe kary
Tragedia nad Motławą zszokowała Polskę
Do innego zdarzenia w porcie w Trójmieście doszło kilka miesięcy temu. Łódź z 14 osobami na pokładzie przewróciła się. W wodzie znalazło się 12 pasażerów oraz dwóch członków załogi. Akcję ratunkową podjęła załoga innej łodzi znajdującej się w pobliżu. Większość osób udało się uratować i wyciągnąć na brzeg. Cztery osoby zginęły: 59-letni mężczyzna, kobieta w wieku 50 lat, 27-latka w zaawansowanej ciąży i jej nienarodzone dziecko.
Jak podkreślał TVN24, sternik Galara, mimo przekazywanych przez kapitanat informacji dotyczących pracy holowników w okolicach stoczni na Kanale Kaszubskim, przepłynął nieopodal. To miało być powodem przewrócenia się niewielkiej łodzi turystycznej.