Rozmówczyni Onetu pracowała w szpitalu w Mariupolu w momencie, gdy miasto opanowało rosyjskie wojsko. Mariupol leży w obwodzie donieckim i należy do najludniejszych w Ukrainie, od początku pełnoskalowej wojny jest okupowane przez Rosjan, a od września 2022 nielegalnie anektowane.
Ukraińska lekarka wprost przyznaje, że gdy Rosjanie weszli do miasta, w szpitalu nie było mocnych leków, którymi oni byli zainteresowani. Ale brakowało też innych rzeczy, którymi można pomóc chorym.
Ta ich armia, to jest zbieranina narkomanów, alkoholików, przestępców kryminalnych, więźniów, których wcielono do wojska. Nawet nie próbowali ukryć, że są ćpunami. Byli jak zombie. Pokazywali swoje zniszczone żyły. Na ich rękach już nie było miejsca na wbicie igły - przyznaje lekarka w rozmowie z Onetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie w Mariupolu. Tak zachowywali się wobec Ukraińców
Rozmówczyni dodaje, że Rosjanie często grozili śmiercią, bili lekarzy. Przekonywało ich jedynie to, że gdy pozbawią życia medyków, nie będzie miał kto ich uratować. Kobieta przekonuje, że najeźdźcy chcieli upokarzać Ukraińców. Wspomina nieuczciwych mieszkańców Mariupola, którzy zaczęli pomagać obcym dopiero po zajęciu miasta.
- Niektórzy nasi koledzy lekarze zaczynali współpracować z Rosjanami i wieszać w swoich gabinetach rosyjskie flagi. Byli też tacy, którzy zaraz na początku oblężenia Mariupola zniknęli, a kiedy Rosjanie przejęli miasto, objawili się na nowo, już jako prorosyjscy medycy - mówi Onetowi.
Byliśmy tam ponad 20 dni i z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie mogliśmy pomagać, często po prostu czekaliśmy na śmierć rannych - mówi kobieta. - Najciężej ranni leżeli w piwnicy. Schodziliśmy i sprawdzaliśmy, czy ten człowiek jeszcze żyje - mówi lekarka.
Kobieta wspomina, że gdy Rosjanie weszli do Mariupola, kazali mężczyznom rozbierać się. Wszystko dlatego, by sprawdzić np. patriotyczne tatuaże, czy siniaki od odbicia karabinu.
Mówi też o tym, że Rosjanie całkowicie zniszczyli miasto, popełniali mnóstwo zbrodni wojennych. Nie było wody, ogrzewania i jedzenia. Medycy próbowali spać po 2-3 godziny. Ponadto w mieście panował smród, wszyscy byli brudni, rozkładały się rany. Gdy armia Putina wysadzała blok, ci, którzy przeżyli mieszkali w szpitalu.
Po kilkunastu dniach oblężenia zaczęliśmy się zastanawiać, jak się wydostać. Uratowało nas to, że pierwszego dnia wojny zatankowaliśmy samochód, nie został ostrzelany, spalony. W Kijowie mamy zawsze auto zatankowane do pełna - mówi Onetowi
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.