Kilka miesięcy nie było ich na polu walki, Ukraińcy długo czekali i odbudowywali swoją flotę. Ale znów pojawiły się na niebie, sieją spustoszenie w rosyjskich szeregach i ludzie znów będą śpiewać o nich piosenki. Tureckie drony bojowe Bayraktar TB2 wróciły z przytupem do służby. Już dały się okupantom we znaki, niszcząc ich sprzęt.
Ostatnich kilkadziesiąt godzin było bardzo ciężkich dla rosyjskich sił na ukraińskim froncie. Okupanci stracili aż 38 instalacji artyleryjskich, a podarowany przez charytatywny fundusz "Return Alive" dron o kryptonimie bojowym "Rekin" sam zniszczył aż pięć rosyjskich maszyn. Problemy wojsk Władimira Putina są coraz bardziej zauważalne.
W tym miesiącu ma się odbyć spotkanie dwóch dyktatorów: Władimira Putina i Kim Dzong Una. Pierwszy szuka broni do walki w Ukrainie, drugi - żywności. Obaj mają więc to, co mogą sobie nawzajem dostarczyć. - To wyraz desperacji - przekonuje dr Nicolas Levi z Polskiej Akademii Nauk.
Rosyjskie czołgi mają w Ukrainie wielkiego pecha. Wszyscy się na nie uwzięli, a zagrożenie czyha niemal na każdym kroku. To zdradziecki traktor zaatakuje pod osłoną nocy, to znów nadleci dron i narobi hałasu. Albo jeszcze gorzej, co pokazały Siły Zbrojne Ukrainy. Jaki mógł być wynik starcia niewielkiego drona z potężnym czołgiem T-90M?
Polowanie na zaawansowany sprzęt wroga na froncie trwa. Siły Zbrojne Ukrainy tym razem dopadły rosyjską samobieżną armatohaubicę 2S19 Msta-S, a jej wybuch wyglądał niezwykle efektownie. Wystarczył niewielki dron, który zrzucił ładunek wprost na system. Ten wkrótce potężnie eksplodował.
Ukraińcy pochwalili się brawurową akcją drona bojowego w częściowo okupowanym obwodzie chersońskim. Rosjanie uciekający ciężarówką starali się go strącić i długo się wydawało, że im się to uda. Tymczasem operator bezzałogowca wykazał się sprytem i zniszczył pojazd. Okupanci najpewniej zginęli.
To miał być wielki sukces rosyjskiej armii i dowód na to, że Siły Zbrojne Ukrainy nie radzą sobie tak dobrze na froncie, jakby się tego wszyscy spodziewali. Sęk w tym, że Rosjanie wysłali drona kamikaze - a potem sami chwalili się nagraniem! - na swój czołg. Mają więc o jeden T-90M mniej.
Żołnierze 108. Samodzielnego Górskiego Batalionu Szturmowego Sił Zbrojnych Ukrainy pochwalili się materiałem wideo z przygotowań do walki. Specjalny oddział operatorów dronów pokazał, jak szykuje się bezzałogowce, które potem wysyłane są na pole walki i niszczą cele po rosyjskiej stronie. Te maszyny są naprawdę bardzo groźne.
To zdjęcie pochodzi z frontu wojny ukraińsko-rosyjskiej, a konkretnie z pozycji zajmowanych przez agresorów. Te dziwne dziury w ziemi zostały zauważone przez ukraińskie drony zwiadowcze. Szybko wysłano tam wojsko i drony bojowe, które zaraz zrobiły na miejscu porządek. Co przedstawia fotografia?
Dziennikarze "The Washington Post" odkryli w Rosji budowę potężnej fabryki. Jak przekazali, zakład ma produkować samodetonujące drony. To broń, której siły Władimira Putina będą używać do uderzenia w ukraińskie miasta. Rosjan w projekcie wspierają Irańczycy, Moskwa jest blisko ukończenia projektu.
Służba Ochrony Państwa (SOP) zdecydowała o wprowadzeniu całkowitego zakazu wykonywania lotów bezzałogowymi statkami powietrznymi (BSP) w wyznaczonym rejonie Warszawy. Znamy szczegóły tej decyzji.
W rosyjskim mieście Jełabuga mieści się szkoła politechniczna, która wykorzystuje nieletnich do pracy w fabryce. Uczniowie spędzają po kilkanaście godzin dziennie nad montażem dronów, które później są wysyłane na front w Ukrainie.
Rosyjski wóz bojowy piechoty BMP-1 napotkał na swojej drodze ukraińskiego drona. Choć kierowca pędził co sił, nie miał szans w starciu z bezzałogowcem, który zrzucił precyzyjnie dwa granaty moździerzowe. Efekt był porażający, maszyna eksplodowała, a wszyscy na jej pokładzie zginęli. To było idealne uderzenie.
Nawet tysiąc dronów "Black Hornet" dostanie Ukraina od Norwegii w pakiecie pomocy, który trafi wkrótce do obrońców kraju. To cenne maszyny, które pomogą lepiej widzieć oraz słyszeć to, co dzieje się na polu walki. Choć dron wygląda jak zabawka, może ocalić życie wielu żołnierzy.
Wojna w Ukrainie trwa już pięćset dni, a obie strony twardo walczą o swoje. Ukraińcy nacierają, Rosjanie bronią się i starają przetrwać na polu walki. Tak jak jeden z żołnierzy, który widząc nad polem walki drona, po prostu się poddał. Maszyna zaprowadziła go do okopu, gdzie został pojmany przez Siły Zbrojne Ukrainy.
Po nocnym ataku na Kreml Rosjanie natychmiast ogłosili, że Ukraińcy próbowali zabić Władimira Putina. I chociaż jest to wersja zdarzeń, w którą z pewnością uwierzy wielu Rosjan, płk Piotr Lewandowski w rozmowie z portalem Onet wskazuje inny, bardziej prawdopodobny scenariusz. Kto może stać za atakiem dronami?
W okolicach rosyjskiej stolicy zauważono w ostatnich dniach co najmniej trzy bezzałogowce, które trafiają tam najprawdopodobniej z Ukrainy. Eksperci twierdzą, że drony są wypuszczane w celach wywiadowczych i często są nieosiągalne dla rosyjskiej obrony powietrznej.
Michaił Łuczin to rosyjski bloger i aktywista, który bardzo aktywnie wspiera wojsko Putina. Pomysłowi hakerzy z grupy Kiber Sprotyw postanowili zakpić sobie z Łuczina: włamali się na konto Rosjanina na AliExpress, a pieniądze, które chciał przeznaczyć na zakup dronów, wydali na... zabawki erotyczne.