Przepełnione plaże, brak miejsc parkingowych i przedsiębiorcy załamujący ręce ze względu na słabnące zainteresowanie turystów wynajmem pokoju nad Bałtykiem. Właśnie w taki sposób wygląda tegoroczne lato nad polskim morzem. Szczególnie dobrze widać to w Mechelinkach, czemu przyjrzało się Radio Eska.
Na plaży w Gdyni doszło do niezwykłego wydarzenia, które zachwyciło internautów. Turystka zauważyła siedzącego na piasku orła bielika, który wydawał się zupełnie nieprzestraszony obecnością ludzi. Nagranie, które wrzuciła na TikToka, zdobyło setki komentarzy i tysięcy wyświetleń.
Przed gdyńskim sądem stanie 31-latka, która zatrudniała kobiety jako gosposie, a następnie zuchwale kradła ich dane. Wykorzystywała je do zakładnia fikcyjnych kont bankowych i zaciągania wysokich pożyczek. Prokuratura oskarżyła ją o 2300 przestępstw, w których łącznie wyłudziła 2 mln zł.
W niedzielę 27 lipca gdyńską plażę odwiedził bardzo nietypowy gość. Jak pochwalili się internauci, chwilę po południu szczęściarze mogli zobaczyć odpoczywającego na pisaku orła przedniego. Ten sporych rozmiarów piękny drapieżnik od samego początku przyciągnął uwagę zaciekawionych turystów.
Przed kilkoma dniami włodarze Gdyni pochwalili się, że według Institute for Quality of Life, że to właśnie ich miasto jest najszczęśliwszym w Polsce. Jak się jednak okazuje, zwycięstwo to może mieć drugie dno, które łączy ze wspomnianym instytutem żonę gdyńskiego radnego Bartosza Bartoszewicza.
Grzegorz Borys był podejrzanym o zabójstwo swojego 6-letniego syna w październiku ubiegłego roku. Mieszkanie, w którym doszło do tragedii, było wynajmowane przez Agencję Mienia Wojskowego. Gdy Borys zmarł, wdowa po nim musiała oddać klucze. Wiemy, co dzieje się obecnie z mieszkaniem.
Prokuratura przesłuchała już mężczyznę, który przyjechał do szpitala z młodym kolegą. - Powiedział, że tego dnia wspólnie z 33-latkiem pili alkohol - przekazała portalowi o2.pl Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Przeprowadzono także sekcję zwłok. Co wykazała?
Niemal 3 miliony osób widziały film Ukrainki, która nagrała przechadzkę dzika na Bulwarze Nadmorskim w Gdyni. Na nagraniu widać, z jak wielką łatwością i swobodą przemieszcza się obok turystów. Dziki w mieście są jednak ogromnym utrapieniem mieszkańców.
Na TikToka trafiły nagrania z Gdyni. Jasno z nich wynika, że we wtorek (16 lipca) sytuacja na tamtejszych dworcach kolejowych łatwa nie była. Przejścia były zalane, w związku z czym turyści mieli problemy z dotarciem na perony.
Śledczy prowadzący sprawę wypadku lotniczego w Gdyni nie kryją obaw. Zabezpieczone po katastrofie czarne skrzynki Bielika mają uszkodzenia na obudowie, stąd ważna decyzja prokuratury.
Tragiczna śmierć majora Roberta Jeła poruszyła wiele osób. Pilot zginął podczas ostatniego etapu ćwiczeń do sobotniego pokazu. Jego samolot nagle zaczął pikować, a potem nastąpiło uderzenie o ziemię. Jego małżonka zdecydowała się na poruszający gest.
Dwóch mężczyzn zawiozło umierającego 33-latka do szpitala w Gdyni. Gdy zajął się nim personel medyczny, odjechali. - Wyjaśniamy, dlaczego w ten sposób się zachowali oraz co było przyczyną zgonu - powiedziała w rozmowie z o2.pl prokurator Grażyna Wawryniuk. Ustalono już, że do zgonu nie przyczyniły się osoby trzecie.
Do katastrofy samolotu M-346 Bielik doszło w piątek około godziny 13:00 na płycie lotniska wojskowego Babie-Doły w Gdyni. Maszyna pilotowana przez majora Roberta Jeła z impetem wbiła się w beton, zabijając go na miejscu. Zaledwie pięć dni wcześniej major pojawił się w materiale poświęconym polskim pilotom.
W czwartek pod gdyński SOR w szpitalu św. Wincentego a Paulo w stanie agonalnym "podrzucony" został 33-latek. Ratownicy jeszcze na zewnątrz rozpoczęli walkę o życie mężczyzny, jednak ten zmarł. Policja jeszcze tego samego dnia rozpoczęła śledztwo, mające ustalić kim były osoby, które go przywiozły i zostawiły.
W piątek 12.07 w trakcie treningów przed zaplanowanymi na sobotę pokazami lotniczymi w Gdyni doszło do wypadku z udziałem M-346 Master, tzw. Bielik. Jak później przekazało dowództwo Sił Powietrznych tragicznie zginął w nim mjr Robert Jeł. Był pierwszym w Polsce, który na Bieliku wylatał 1000 godzin.
Około godziny 13:00 doszło w Gdyni do wypadku samolotu na lotnisku w Babich Dołach. Jak wskazuje oficjalny profil miasta Gdynia, pilot najprawdopodobniej nie zdążył się katapultować. W internecie pojawił się nowy film, pokazujący tragedię z perspektywy lotniska. Jutrzejsze obchody zostały odwołane, a o 15:30 odbędzie się specjalna konferencja z gen. Ireneuszem Nowakiem Inspektorem Sił Powietrznych.
Jaś i jego babcia zostali potrąceni przez samochód na skrzyżowaniu ulic Wielopolskiej i Nałkowskiej w Gdyni. Chłopiec przyjął na siebie największą siłę uderzenia. - Lekarze nie dawali większych szans - piszą o 3,5-letnim chłopcu jego rodzice. Jaś jest w ciężkim stanie. Konieczna będzie kosztowna rehabilitacja, by mógł normalnie żyć.
Pierwsze dni lipca w Polsce niezmiennie od lat przebiegają pod znakiem Open’era. Impreza ze względu na występy światowych wykonawców sprowadza do Trójmiasta setki turystów, wśród których nie brak tych, którzy decydują się na spędzenie festiwalu w loży VIP. Za to jednak trzeba słono zapłacić.