W poniedziałek bliżej nieznany mężczyzna z Kłodzka wszczął awanturę w lokalnym salonie fryzjerskim. Następnie pobił przebywającą tam kobietę, rozebrał się do naga i uszkodził dwa samochody na pobliskiej ulicy. Krewkiego golasa musiała uspokajać policja, ostatecznie wylądował w szpitalu.
Burmistrz Kłodzka Michał Piszko, gdy tylko to zobaczył, nie zamierzał siedzieć bezczynnie. Uznał, że banery kandydatów PiS, które zawisły na ogrodzeniu tamtejszej szkoły podstawowej, znajdują się tam nielegalnie. I miał rację. Własnoręcznie je więc usunął. Szczegółami akcji podzielił się na Facebooku. Dodał specjalny filmik.
Wzorową obywatelską postawą wykazał się 17-letni mieszkaniec Kłodzka, który na ulicy znalazł portfel z pieniędzmi i dokumentami. Nastolatek niezwłocznie zgłosił się do kłodzkiej jednostki policji. Po przeliczeniu gotówki okazało się, że w środku było 1300 złotych i karta płatnicza.
Podopieczni i byli pracownicy domu dziecka w Kłodzku (woj. dolnośląskie) napisali list otwarty o licznych nadużyciach, do jakich dochodziło w placówce. Władze miały odbierać dzieciom dary, marnować pieniądze z publicznych zbiórek i zatrudniać zbyt małą liczbę opiekunów.
W lutym rozpocznie się proces w sprawie śmierci 3-letniej Hani z Kłodzka. Matka dziewczynki i jej partner odpowiedzą za zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem. Okazuje się, że zarówno pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej, jak i kurator sądowa, nie reagowali odpowiednio na to, co dzieje się w rodzinie. Tragedii być może dało się zapobiec.
Niedawno uniewinniony od zarzutów przestępstw seksualnych ksiądz z Kłodzka zamknął w bagażniku swojego samochodu czterech ministrantów i jeździł z nimi po mieście. Policja odmówiła wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. Prokuratura zatwierdziła tę decyzję.
Ksiądz, wobec którego jeszcze niedawno toczyła się sprawa dot. pedofilii, został oskarżony o kolejne nadużycia. Tym razem mowa o wożeniu dzieci w bagażniku auta.
Radny PiS pozwał burmistrza Kłodzka do sądu. Wszystko przez to, że Michał Piszko nazwał Stanisława Bartczaka "pisowskim nieukiem".
W lutym 2021 roku Polacy byli wstrząśnięci śmiercią 3-letniej Hani, która miała być katowana przez matkę. Michał Janczura z "TOK FM" postanowił sprawdzić, czy od tamtej pory coś się zmieniło w naszym kraju. Wychodzi na to, że niestety... niewiele. "Nie robimy jako państwo nic, by takim tragediom zapobiec".
Zatrzymano domniemanych sprawców zabójstwa na promenadzie w Kłodzku. W nocy z wtorku na środę doszło tam do awantury, która zakończyła się śmiercią 19-latka. Inny młody mężczyzna trafił do szpitala w stanie ciężkim.
W nocy z wtorku na środę doszło do ataku nożem na promenadzie w Kłodzku (woj. dolnośląskie). Nie żyje 19-latek, a inny uczestnik bójki trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Funkcjonariusze na razie nie podają więcej szczegółów.
Czy małą Hanię można było uratować? 3-letnia dziewczynka zmarła w lutym w wyniku wielonarządowych obrażeń. Opieka społeczna miała przymykać oko na to, co działo się za drzwiami kłodzkiego domu. Teraz dyrektorka ośrodka, gdzie dopatrzono się wielu nieprawidłowości, odeszła na emeryturę.
Sprawa zabójstwa 3-letniej Hani z Kłodzka była na ustach całej Polski. Na początku mówiło się o tym, że dziewczynka zmarła w wyniku wychłodzenia spowodowanego polewaniem przez matkę zimną wodą. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były wielonarządowe urazy. Teraz okazuje się, że o przemocy w rodzinie miała wiedzieć pomoc społeczna.
Łukasz B. nie może się czuć bezpiecznie w areszcie. Mężczyzna jest podejrzewany o zabójstwo 3-letniej Hani. Inni więźniowie grożą mu ponoć śmiercią.
30-letnia Lucyna K. i 25-letni Łukasz B. są podejrzani o zabójstwo 3-letniej Hani. Para katowała dziecko niemal od jego narodzin. Matka 25-latka twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że jej syn znęcał się córką swojej partnerki.
Na jaw wychodzą nowe informacje na temat śmierci 3-latki z Kłodzka. Jej matka oraz konkubent przyznali się do pobicia dziewczynki. Łukasz B. miał kopnąć leżące na podłodze dziecko w brzuch.
W poniedziałek media obiegła informacja o śmierci 3-letniej dziewczynki z Kłodzka. Matka chciała ukarać ją za zmoczenie się w łóżku, polewając ją przez kilka minut lodowatą wodą. To rzekomo miało doprowadzić do śmierci dziecka. Teraz jednak wyszło na jaw, że przyczyna zgonu była zupełnie inna.
Reanimacja w szpitalu w Kłodzku na Dolnym Śląsku nie przyniosła efektu - trzyletnie dziecko zmarło. Jego matka i jej partner usłyszeli zarzut znęcania się. To jednak nie wszystko...