Wojna w Ukrainie od przeszło pół roku niszczy życie milionom ludzi. Jednym z miast, które najmocniej odczuły brutalny atak rosyjskich najeźdźców, jest Mariupol. W okupowanej miejscowości około godziny 17:50 w poniedziałek 5 września rozległ się głośny huk. Odgłos wybuchu był słyszalny w promieniu co najmniej kilku kilometrów. Czy to może być dobry znak?
Okupacyjne władze Mariupola sprowadzają do miasta to, co jest ich zdaniem najważniejsze - popiersia Lenina i radzieckie firmy - pisze doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko. "Zmieńcie już nazwę miasta na Żdanow" - pisze na Telegramie.
To nowa rzeczywistość mieszkańców okupowanego Mariupola. Rosjanie po zniszczeniu miasta i pozbawieniu mieszkańców bieżącej wody oraz dostępu do jedzenia, pokazali właśnie, co jest ich priorytetem. Sieć obiegły zdjęcia, które zażenowały internautów z całego świata.
W okupowanym Mariupolu w obwodzie donieckim w sobotę 13 sierpnia miała miejsce potężna eksplozja. Władze miasta wydały oficjalne oświadczenie na temat przyczyn wybuchu. W zajście mieli być zamieszani Ukraińcy. Wpadli na pomysł, jak zastawić sprytną pułapkę na okupantów.
Wojna w Ukrainie wybuchła 24 lutego. Już wcześniej walki toczyły się jednak na wschodzie Ukrainy. Jedną z ofiar agresji była Ukrainka Iryna Dovgan, którą w 2014 roku rosyjscy prorosyjscy separatyści porwali i bestialsko torturowali.
Rosyjski żołnierz, który trafił do ukraińskiej niewoli, opowiedział, jak zachowywały się oddziały kadyrowców w Mariupolu (obwód doniecki) w pierwszych dniach ataku. Jak opowiedział, zależało im nie na pokonaniu ukraińskiego wojska, a na tym, żeby to zrelacjonować w mediach społecznościowych.
Te smutne obrazki wzbudzają olbrzymie emocje. Dwoje dzieci z Ukrainy chodzi z kamerą po Mariupolu i pokazuje, jak wygląda obecnie ich miasto. Zgliszcza są przerażające. W takim miejscu trudno zapomnieć o cierpieniu.
W przejętym przez Rosjan Mariupolu najeźdźcy tworzą prorosyjskie ruchy, do których rekrutują dzieci – donosi doradca mera miasta, Piotr Andruszczenko. Grupy nieletnich maszerują ulicami miasta i śpiewają sowieckie piosenki.
W okupowanym Mariupolu, gdzie nie ma wystarczających zapasów prawie żadnych dóbr, Rosjanie postanowili po raz kolejny oszukać mieszkańców. Ustalili w sklepach wygórowane ceny niezbędnych artykułów higienicznych. - To kolejna kpina z miejscowych - piszą ukraińskie władze miasta.
W Mariupolu nad Morzem Azowskim na wschodzie Ukrainy rosyjscy najeźdźcy bez ostrzeżenia zniszczyli budynek mieszkalny. Choć mogli na to pozwolić, nie wyrazili zgody, by lokatorzy zabrali ocalałe rzeczy. Okupanci w niemal zrównanym z ziemią mieście starają się wprowadzać swoje porządki. Cierpienia mieszkańców nie sposób opisać.
Mieszkańcy Mariupola otrzymują tylko pięć litrów wody pitnej tygodniowo. W okupowanym przez Rosjan mieście ogromne zniszczenia sprawiły, że mieszkańcy, którzy nie opuścili miasta, są zdani na łaskę okupanta. W mediach społecznościowych pojawiły się poruszające materiały wideo.
Państwowa Służba Graniczna Ukrainy (DPSU) podzieliła się poruszającym nagraniem, na którym widać, jak ukraiński strażnik graniczny spotyka się z żoną po raz pierwszy po powrocie z rosyjskiej niewoli. Zarówno kobieta jak i obrońca Azowstalu nie powstrzymują emocji.
W okupowanym przez Rosjan Mariupolu z dnia na dzień pogarsza się sytuacja w służbie zdrowia - poinformował doradca mera tego miasta Petro Andriuszczenko. Jak mówi, "do katastrofalnej sytuacji" dochodzi z chorymi na cukrzycę, którym przez brak leków amputują nogi.
Po przejęciu Mariupola przez Rosjan w propagandowych mediach zaczęły się pojawiać doniesienia, że sytuacja w mieście się ustabilizowała. Zaprzecza temu m.in. uchodźczyni Maria Kutniakowa. Na dowód pokazała zdjęcie drastycznie wychudzonej ręki swojego 71-letniego wujka, któremu pomogła wydostać się z okupowanego terenu.
Propaganda rosyjska nie zna granic. W okupowanym Mariupolu zawisły rosyjskie flagi, a na ciężarówkach umieszczono ekrany telewizyjne. Pokazano jaki przekaz otrzymują ukraińscy obywatele.
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko opublikował nagranie spod jednego ze zniszczonych budynków Mariupola. Widać na nim, jak przez "pomoc Rosjan" wyglądają "zabawy" dzieci. Propaganda Rosji pokazuje zupełnie inne obrazki ze zniszczonego miasta.
Mieszkańcy okupowanego Mariupola od rana ustawiają się w długie kolejki po wodę. Jak przekazał doradca mera tego miasta, niektórzy czekają od trzeciej nad ranem. Woda, którą otrzymują Ukraińcy od najeźdźców, jest niezdatna do picia bez przegotowania.
Rosyjscy najeźdźcy, którzy zniszczyli prawie cały tabor komunikacji miejskiej w Mariupolu, kradną nawet to, co ocalało. Siedem trolejbusów z Mariupola zostało wywiezionych do Doniecka i pomalowanych na kolory partii "Jedna Rosja", informuje doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.