Przy plaży w Jarosławcu trwają poszukiwania mężczyzny. Kąpał się w morzu, a chwilę później nagle zniknął rodzinie z oczu. Do akcji ratunkowej zaangażowano załogę śmigłowca, która patroluje obszar nad wodą.
"Niewdzięczni rodzice" to mało powiedziane. Po tym, jak ratownicy uratowali tonące w morzu dziecko, wysłali służbom rachunek wynoszący 7 funtów za zniszczony dmuchany materac, na którym pływała ich ocalona córka. Organizacja Royal National Lifeboat Institution, zajmująca się ratownictwem wodnym w Wielkiej Brytanii, podzieliła się niewiarygodną wręcz historią.
Ratownicy musieli interweniować w nocy na Babiej Górze. Pomoc wezwała para studentów. Kobieta nie była w stanie zejść na dół.
Załoga ratunkowa z Morecambe w Wielkiej Brytanii chciała pomóc sześciu nastolatkom. Nie spotkała się jednak z ciepłym przyjęciem.
Ojciec zaryzykował życiem swoim i dziecka dla wartej 20 zł zabawki. Oboje szli na dno. – Mam gęsią skórkę, kiedy to sobie teraz przypominam. Panika ludzi, gwizd, pędzący ratownik i już po kilkunastu sekundach byli uratowani. Ja też dopiero te 2 dni temu zrozumiałem, że ci ratownicy to bohaterowie – mówi WP świadek.
Wezwanie o pomoc dotarło do centrali HZS (Horská Záchranná Služba) w sobotę wieczorem. 46-letni ojciec z 23-letnim synem, turyści z Polski utknęli w okolicy Wielkiego Krywania na terenie Słowacji.
Australijczycy dopiero wprowadzają do użycia drony. Ratownicy wciąż szkolą się, jak z nich korzystać.